Piąta Wędrówka Oldskulowa po Beskidzie Niskim, 10-12.06.2016
: 16 czerwca 2016, 17:59
Piąta, jubileuszowa Wędrówka Oldskulowa po Beskidzie Niskim odbyła się po raz pierwszy w czerwcu, a nie w maju, w dniach 10-12, a miejscem noclegowym było gospodarstwo agroturystyczne Meli i Adama Peregrym w Smerekowcu.
Polecamy bardzo tę miejscówkę - przemili i bardzo pomocni gospodarze, swojskie mleko, jajka, twaróg, chleb i wiele innych atrakcji.
Nam brakowało jedynie miejsca na posiadówkę wieczorną, gdy padał deszcz i "wygonił" nas z podwórka. Musieliśmy się zmieścić w maleńkiej kuchni wypełniając sobą całą przestrzeń tego niewielkiego pomieszczenia - ma ktoś zdjęcie?
Jak wiadomo, nasze oldskulowe spotkanie to "bal przebierańców", w którym nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!
Są więc flanele, dżinsy, drelichy, bawełny. Są menażki, Smieny i Zorki 5
Są zewnętrzne stelaże w plecakach jako nowoczesne hity, bo większość ma jeszcze plecaki bez stelaży, ze skórzanymi paskami i metalowymi klamerkami
Wszyscy zapisani uczestnicy przyjechali na miejsce w piątek, a byli to:
Dżola Ry, Darek Z, Królik, Jadzia, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, GosiaB, Christobar, ms998 , Paula, Julka, Adam, zagatka, Rafał, Helenka, Roberto , a w sobotę raniutko niespodziankę zrobił nam Panda.
Po wystylizowaniu się we wszystkie przygotowane stroje i gadżety rozpoczęliśmy od zbiorowej fotki i z lekkim poślizgiem wyruszyliśmy o 9.15. na zielony szlak niemal spod domu.
fot. Oli
Darek Z, jak co roku, nie poprzestał na standardowej flaneli, drelichowym plecaku czy menażce, ale jak zawsze miał coś ekstra - tym razem rower Ukraina!!!
Darek, jesteś niekwestionowaną gwiazdą Oldskula!!!
Nikt nie wkłada tyle serca, czasu, środków i wysiłku w dopracowanie swojego oldskulowego wizerunku, co Ty! Brawo! ...i dziękuję!
Zielonym szlakiem doszliśmy do schroniska na Magurze Małastowskiej, gdzie spotkaliśmy się z Królikiem, Jadzią, GosiąB, Michałem, Paulą i Julką, którzy z różnych powodów dotarli tam krótszą drogą z Przełęczy Małastowskiej.
Posiedzieliśmy tu dłuższą chwilę, pojedliśmy, popiliśmy, znów uwieczniliśmy się na zbiorowej fotografii i już mieliśmy wyruszyć w pełnym składzie zdobyć szczyt Magury, gdy znów zaczęło padać i zagatka z Rafałem i Helenką zdecydowali się przeczekać deszcz w schronisku, a potem wrócili do Smerekowca tą samą drogą, którą przyszliśmy.
fot. Oli
Pozostała część grupy powędrowała do cmentarza na Magurze Małastowskiej, a potem na jej szczyt.
fot. Oli
Po uwiecznieniu na kolejnej zbiorówce faktu szczytowania całej grupy znów podzieliliśmy się na podgrupy.
W dalszą trasę wyruszyli: Dżola Ry, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, Christobar, Adam, Roberto oraz "zroweryzowany" Darek Z, który, gdy tylko wreszcie zaczęło być z górki, dosiadł swego zabytkowego rumaka i tyle go widzieliśmy! Nie poczekał na nas ani na żadnej przełęczy, ani na rozstaju dróg. Opowiedz Darku swoje dalsze przygody, ok?
Po przejściu prawie całego zalesionego pasma Magury Małastowskiej zamierzaliśmy odbić w lewo, w stronę wsi Leszczyny niebieskim szlakiem rowerowym. Ale nie było zupełnie żadnych oznaczeń tego szlaku więc gdy zobaczyliśmy drogę odbijającą w lewo poszliśmy nią na czuja.
W pewnym momencie droga zmieniła się w słabo zarysowaną ścieżkę, aż całkowicie zatraciła się wśród lasu. Azymut jednak mieliśmy dobry i po kilkuset metrach uroczego chaszczingu wyszliśmy na piękną polanę nad Leszczynami.
Zabytkowa chyża i cerkiew w Leszczynach
Od tej chwili zaczęła się droga powrotna i były to najpiękniejsze odcinki szlaku. Początkowo doliną rzeczki Przysłupianka, którą wielokrotnie musieliśmy przekraczać brodami, co uwielbiam...
Doszliśmy do Nowicy, gdzie udało się wejść do cerkwi.
A potem wyszliśmy nad wieś i żółtym szlakiem, przepięknymi rozległymi łąkami doszliśmy do szlaku zielonego, którym rano szliśmy i który doprowadził nas do punktu wyjścia. Szlak ten zdecydowanie polecam, jest wybitnie malowniczy, chociaż moje zdjęcia przy tej pogodzie zupełnie tego nie oddają .
To była jak zwykle cudowna wędrówka... Szkoda tylko, że wciąż nękał nas deszcz.
A wieczór spędziliśmy "jak Bóg przykazał" piekąc kiełbaski na ognisku i snując nocne Polaków rozmowy
W niedzielę, jak zazwyczaj podzieliliśmy się na podgrupy, proszę więc o dopisanie, jak ją spędziliście.
Ponieważ Rafał chciał się powspinać w Ciężkowicach, a wracaliśmy jednym autem ja z zagatką i Helenką spędziłyśmy tę niedzielę wędrując po tamtejszym rezerwacie. Oto kilka obrazków.
Przy skałach "Piekiełko", których kolor był tak niezwykły, iż początkowo byłam przekonana, że został naniesiony ludzką ręką! A to naprawdę natura stworzyła!
Moje zdjęcia
Sobota: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 3280844993
Niedziela: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9576046625#
Polecamy bardzo tę miejscówkę - przemili i bardzo pomocni gospodarze, swojskie mleko, jajka, twaróg, chleb i wiele innych atrakcji.
Nam brakowało jedynie miejsca na posiadówkę wieczorną, gdy padał deszcz i "wygonił" nas z podwórka. Musieliśmy się zmieścić w maleńkiej kuchni wypełniając sobą całą przestrzeń tego niewielkiego pomieszczenia - ma ktoś zdjęcie?
Jak wiadomo, nasze oldskulowe spotkanie to "bal przebierańców", w którym nowym technologiom mówimy stanowcze NIE!
Są więc flanele, dżinsy, drelichy, bawełny. Są menażki, Smieny i Zorki 5
Są zewnętrzne stelaże w plecakach jako nowoczesne hity, bo większość ma jeszcze plecaki bez stelaży, ze skórzanymi paskami i metalowymi klamerkami
Wszyscy zapisani uczestnicy przyjechali na miejsce w piątek, a byli to:
Dżola Ry, Darek Z, Królik, Jadzia, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, GosiaB, Christobar, ms998 , Paula, Julka, Adam, zagatka, Rafał, Helenka, Roberto , a w sobotę raniutko niespodziankę zrobił nam Panda.
Po wystylizowaniu się we wszystkie przygotowane stroje i gadżety rozpoczęliśmy od zbiorowej fotki i z lekkim poślizgiem wyruszyliśmy o 9.15. na zielony szlak niemal spod domu.
fot. Oli
Darek Z, jak co roku, nie poprzestał na standardowej flaneli, drelichowym plecaku czy menażce, ale jak zawsze miał coś ekstra - tym razem rower Ukraina!!!
Darek, jesteś niekwestionowaną gwiazdą Oldskula!!!
Nikt nie wkłada tyle serca, czasu, środków i wysiłku w dopracowanie swojego oldskulowego wizerunku, co Ty! Brawo! ...i dziękuję!
Zielonym szlakiem doszliśmy do schroniska na Magurze Małastowskiej, gdzie spotkaliśmy się z Królikiem, Jadzią, GosiąB, Michałem, Paulą i Julką, którzy z różnych powodów dotarli tam krótszą drogą z Przełęczy Małastowskiej.
Posiedzieliśmy tu dłuższą chwilę, pojedliśmy, popiliśmy, znów uwieczniliśmy się na zbiorowej fotografii i już mieliśmy wyruszyć w pełnym składzie zdobyć szczyt Magury, gdy znów zaczęło padać i zagatka z Rafałem i Helenką zdecydowali się przeczekać deszcz w schronisku, a potem wrócili do Smerekowca tą samą drogą, którą przyszliśmy.
fot. Oli
Pozostała część grupy powędrowała do cmentarza na Magurze Małastowskiej, a potem na jej szczyt.
fot. Oli
Po uwiecznieniu na kolejnej zbiorówce faktu szczytowania całej grupy znów podzieliliśmy się na podgrupy.
W dalszą trasę wyruszyli: Dżola Ry, Nic-ram, tknp, Limonka, adamek, Joanka, iwona, Christobar, Adam, Roberto oraz "zroweryzowany" Darek Z, który, gdy tylko wreszcie zaczęło być z górki, dosiadł swego zabytkowego rumaka i tyle go widzieliśmy! Nie poczekał na nas ani na żadnej przełęczy, ani na rozstaju dróg. Opowiedz Darku swoje dalsze przygody, ok?
Po przejściu prawie całego zalesionego pasma Magury Małastowskiej zamierzaliśmy odbić w lewo, w stronę wsi Leszczyny niebieskim szlakiem rowerowym. Ale nie było zupełnie żadnych oznaczeń tego szlaku więc gdy zobaczyliśmy drogę odbijającą w lewo poszliśmy nią na czuja.
W pewnym momencie droga zmieniła się w słabo zarysowaną ścieżkę, aż całkowicie zatraciła się wśród lasu. Azymut jednak mieliśmy dobry i po kilkuset metrach uroczego chaszczingu wyszliśmy na piękną polanę nad Leszczynami.
Zabytkowa chyża i cerkiew w Leszczynach
Od tej chwili zaczęła się droga powrotna i były to najpiękniejsze odcinki szlaku. Początkowo doliną rzeczki Przysłupianka, którą wielokrotnie musieliśmy przekraczać brodami, co uwielbiam...
Doszliśmy do Nowicy, gdzie udało się wejść do cerkwi.
A potem wyszliśmy nad wieś i żółtym szlakiem, przepięknymi rozległymi łąkami doszliśmy do szlaku zielonego, którym rano szliśmy i który doprowadził nas do punktu wyjścia. Szlak ten zdecydowanie polecam, jest wybitnie malowniczy, chociaż moje zdjęcia przy tej pogodzie zupełnie tego nie oddają .
To była jak zwykle cudowna wędrówka... Szkoda tylko, że wciąż nękał nas deszcz.
A wieczór spędziliśmy "jak Bóg przykazał" piekąc kiełbaski na ognisku i snując nocne Polaków rozmowy
W niedzielę, jak zazwyczaj podzieliliśmy się na podgrupy, proszę więc o dopisanie, jak ją spędziliście.
Ponieważ Rafał chciał się powspinać w Ciężkowicach, a wracaliśmy jednym autem ja z zagatką i Helenką spędziłyśmy tę niedzielę wędrując po tamtejszym rezerwacie. Oto kilka obrazków.
Przy skałach "Piekiełko", których kolor był tak niezwykły, iż początkowo byłam przekonana, że został naniesiony ludzką ręką! A to naprawdę natura stworzyła!
Moje zdjęcia
Sobota: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 3280844993
Niedziela: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... 9576046625#