08-13.08.2015 - Na piwo do zachodnich sąsiadów...

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

08-13.08.2015 - Na piwo do zachodnich sąsiadów...

Post autor: Robert J » 15 października 2015, 19:49

Dzień 1 - 08.08.2015

Po poprzednim wyjeździe pozostał niedosyt i to bardzo duży..., dlatego też gdy nadarzyła się możliwość na kolejny wyjazd to nie myśląc zbyt wiele ruszam w trasę. Co było tym razem moim celem ? O tym będzie gdy opiszę trzeci dzień ;)


Tym razem postanowiłem zrezygnować ze sporej części bagaży. W planach nie ma żadnych wysokich gór, a na następny tydzień zapowiadają wręcz tropikalne upały. Jak się później okazało bagaże nie były wcale takie lekkie. Czasami tachałem spore zapasy wody, która była niezbędna, a i było oczywiście zawsze kilka butelek złocistego napoju w sakwach, dzięki któremu pokonuję tak duże odległości rowerem ;)

Na wycieczkę postanawiam wyruszyć w nocy z piątku na sobotę(07/08.08). Tak się jakoś trafiło, że właśnie tego dnia dostaję info od Kuby, że wybierają się we dwójkę z Grześkiem na wschód słońca na Borówkową..., no i postanowiłem do nich dołączyć :)
Przesuwam więc o dwie godziny swój wyjazd i spotykam się z chłopakami w Nysie. Konsumpcja piwa na "Pentagramie" i lecimy przez wioski na czeską stronę do Vidnavy i dalej w kierunku Javornika. Grześ narzuca spore tempo jazdy. Szybko meldujemy się w znanej nam knajpce w Javorniku. Wypijamy po kilka piwek, robimy stosowne zapasy i uderzamy na Borówkową. Szczyt zdobywamy chwilę przed trzecią nad ranem, a średnia prędkość wyszła mi ponad 29 km/h !

Obrazek
Noc na Borówkowej

Obrazek

Czasu na sen nie ma już zbyt wiele. Oczy zmrużyłem może na 1,5 godziny gdy odzywa się budzik. Wchodzimy na wieżę obejrzeć nieszczególny wschód słońca.

Obrazek

Spać się już nie kładę tylko szykuję się do dalszej drogi. Żegnam się z chłopakami i ruszam w dół do Lądka Zdrój. Chcę pokonać jak najwięcej kilometrów z rana gdy temperatura powietrza jest jeszcze znośna. Przejazd przez Kłodzko i jadę do Kudowy Zdrój. O 9 temperatura już ponad 30 stopni Celsjusza ! Każdy nawet najmniejszy podjazd daje mi nieźle popalić. Asfalt wręcz się topi i mam wrażenie jakby przyssało mi opony do drogi ;)

W Kudowie zakupy i chwila spokojnego spaceru po części zdrojowej. Następnie jadę trasą rowerową do Czermnej pod tamtejszą kaplicę czaszek.

Obrazek

Obrazek
Część zdrojowa w Kudowej

Obrazek
Czermna

Fajną ścieżką rowerową przekraczam po raz kolejny tego dnia granicę i docieram do pierwszego miasta po czeskiej stronie, którym jest 21 tysięczne miasto Nachod.

Na rynku rozłożone wesołe miasteczko co szpeci mi zdjęcia. Mimo weekendu można policzyć na palcach osoby korzystające z atrakcji. Bardzo wysoka temperatura skutecznie odstrasza mieszkańców, którzy wolą ten czas spędzić w domach ewentualnie gdzieś w cieniu drzew.

Wracając jeszcze do rynku w Nachodzie stoi tu kościół św. Wawrzyńca, który pochodzi z początku 14 stulecia. Nad miastem góruje renesansowy pałac, który powstał z przekształcenia wcześniejszej twierdzy. Obiekt nabierał obecnego kształtu przez 60 lat, a było to w latach 1554–1614.

Obrazek
Rynek w Nachodzie

Obrazek

Obrazek
Nachod - pałac

Z Nachodu mam już mniej męczącą trasę(teoretycznie). Jest prawie płasko, ale mam za to dość silny wiatr wiejący od przodu. Dodatkowo temperatura zabija. Na termometrze jest już przeszło 40 stopni!

O pierwszej docieram do Jaromierza(czes. Jaroměř). Poprzednim razem przez to miasto przejeżdżałem nocą przeszło dwa lata temu. Tym razem zatrzymuję się w centrum. Miasto(jak to miasta w Czechach) całkiem przyjemne dla oka. Rynek o nieregularnym kształcie otoczony kolorowymi kamienicami reprezentującymi różne style.

Obrazek
Rynek w Jaromierzu

Obrazek

Na środku stoi barokowy Słup Mariański z lat 1723-1727 z warsztatu M. B. Brauna. Po wschodniej stronie gotycki kościół św. Mikołaja, a tuż obok dzwonnica bramna nad "polską drogą", przez którą wjechałem na rynek.
Na rynku spotkałem zaledwie dwie osoby. W cieniu parkowych drzew po drugiej stronie Łaby już bardziej tłocznie. Gdzieś tam z jednej z kamienic słychać jak ktoś gra na pianinie...

Obrazek

Obrazek
Dzwonnica bramna

Obrazek
Gotycki kościół św. Mikołaja

Postanawiam podjechać na moment do twierdzy Josefov będącej dzielnicą Jaromierza. Budowę twierdzy rozpoczęto w 1780 na rozkaz cesarza Józefa II, dla ochrony wschodnich Czech od strony Prus. Prace trwały 7 lat. W twierdzy mogło stacjonować 12 tysięcy żołnierzy, a zgodnie z założeniami mogła bronić się przez 5 miesięcy. Jednak obiekt nie miał możliwości sprawdzenia się w boju podczas żadnej z wojen.

Pech chciał, że trafiam na kolejną imprezę. Właśnie odbywa się jedna z największych imprez muzyki metalowej w Europie - festiwal "Brutal Assault". Impreza oblegana przez tysiące żądnych wrażeń fanów. Jednak wszyscy pochowali się w cieniu.
Na obrzeżach dzielnicy jeden wielki śmietnik. W centrum wygląda znośnie. Stoi tu kościół garnizonowy w stylu empire. Postawiony w latach 1805-1810. Niestety objeżdżam tylko rynek dookoła bo ze względu na obecnie trwającą imprezę dostęp do pozostałych części jest bardzo utrudniona.

Obrazek
Kościół garnizonowy w dzielnicy Josefov

Obrazek

Obrazek

Wracam więc do Jaromierza i jadę dalej na północ w kierunku Dvůr Králové nad Labem. Po drodze odwiedzam jeden z piękniejszych kompleksów barokowych w Czechach - Kuks. Założycielem na początku XVIII wieku był hrabia František Antonín Špork, który odkrył tu lecznicze źródła mineralne. Poza klasztorem ze szpitalem powstał tu wówczas dom zdrojowy.

Obrazek
Kuks

Obrazek

Obrazek
Kuks - cześć zdrojowa

Z Kuks jadę wzdłuż Łaby do Dvůr Králové gdzie oczywiście odwiedzam rynek. Plac niewielki, kameralny i standardowo wybrukowany. W północnej części stoi renesansowy ratusz. I jak to w dniu dzisiejszym standardowo zupełne pustki...

Obrazek
Dvůr Králové

Obrazek
Renesansowy ratusz

Obrazek
Wieża Šindelářska

Kolejny dzisiejszy cel to Jiczyn(czes. Jičín). Po drodze przejeżdżam przez Miletin i Lázně Bělohrad.

Obrazek
Pomník K. J. Erbena w Miletinie

Obrazek
Miletin - Kościół Zwiastowania NMP.

Obrazek
Lázně Bělohrad - dom zdrojowy

Obrazek
Barokowy pałac

W Jičínie jestem przed 18tą. Poprzednim razem trafiłem na jakiś festyn i miałem problemy by przecisnąć się przez rynek. Tym razem miałem pustki, choć o tej porze już trochę więcej osób spaceruje po mieście.

Obrazek
Jičín

Na rynek wjeżdżam przez symbol miasta - wieżę miejską "Valdicką bramę" wysoka na 52 metry. Nazywana jest również bramą do Czeskiego Raju.

Obrazek
Valdicką brama

Rynek duży i ładny choć widywałem zdecydowanie ciekawsze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Gotycki kościół św. Ignacego.

Z Jičína jadę ciągle na zachód bo moim kolejnym celem jest Mlada Boleslav. Chciałem zdążyć przed zachodem słońca, ale kilkanaście kilometrów wcześniej w miejscowości Sobotka moją uwagę zwrócił ładny pałacyk i postanawiam zmodyfikować odrobinę trasę ;)

Obrazek
Sobotka

Obrazek
Pałac myśliwski Humprecht

Pałac myśliwski Humprecht wybudowany został w latach 1666-1668 na niewielkim wzniesieniu ponad wsią. Czytając tablicę informacyjną dowiaduję się o kolejnym obiekcie wartym uwagi. Jadę więc kilka kilometrów na północ by zobaczyć jeden najlepiej zachowanych zamków gotyckich w Czechach - zamek Kost. Został zbudowany w połowie XIV wieku przez Beneša z Vartemberku. Obecnie ładnie odrestaurowany.

Obrazek
Zamek Kost

Obrazek

Obrazek

Do Mladej Boleslav docieram z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Może to nawet i lepiej bo mam okazję wykonać kilka nocnych ujęć.

Obrazek
Mladá Boleslav

Centrum z kilkoma ciekawymi obiektami. Kościół Wniebowzięcia NMP., stary renesansowy ratusz czy zamek miejski.

Obrazek
Kościół Wniebowzięcia NMP.

Obrazek
Renesansowy ratusz

Obrazek

Zamek pierwotnie gotycki. W 1555 przebudowany w duchu czasu na styl renesansowy.

Obrazek
Renesansowy zamek

Będąc jeszcze w mieście nieboskłon od czasu do czasu przecina błyskawica. Jeszcze nie słychać grzmotów, ale pewnym jest że zaraz rozpęta się tu piekło. Szybko opuszczam miasto jadąc w dalszym ciągu na zachód. Goni mnie burza i to nie jedna. Miasto opuściłem w odpowiednim momencie bo teraz odwracając się do tyłu widzę jak mocny pada tam deszcz gdy niebo rozdziera błyskawica za błyskawicą.
Od południa idzie kolejna, a przede mną jest jeszcze jedna... Na szczęście szybko znajduję schronienie w Oborze..., ale nie w takiej gdzie trzyma się bydło tylko w miejscowości o takiej nazwie u podnóży szczytu Bezděz ;)

Planem na dziś było pokonać przeszło 300 km i to mi się udało :

Statystyki dnia pierwszego:

Wypiłem łącznie 15 litrów wody tego dnia oraz aż 8 piw ;)

Obrazek



Cała galeria:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 2595367345

cdn...
spacerowicz
Turysta
Turysta
Posty: 547
Rejestracja: 24 lipca 2010, 21:38
Kontakt:

Post autor: spacerowicz » 15 października 2015, 22:16

Robert J pisze:Po poprzednim wyjeździe pozostał niedosyt i to bardzo duży...,
Niedosyt czego że się tak zapytam :shock:
Robert J pisze:Na rynku rozłożone wesołe miasteczko co szpeci mi zdjęcia
W Nachodzie (i wieeelu innych miastach w Czechach) letnie weekend-y wypełnione są imprezami w centralnych miejscach miast więc o "czyste" zdjęcia trudno... Ale te imprezy to po prostu samo zdrowie! ;)
Robert J pisze:Dodatkowo temperatura zabija
My od 02 do 07.08 przejechaliśmy całą Łabską Ścieżkę w takich upałach, więc
Robert J pisze:oraz aż 8 piw
wcale nas nie dziwi a wręcz zastanawia - po co 15 l wody? Piwo parowało jak woda więc po co się było truć H2O ;)
"... jak sie czujecie w ogóle...? ... świetnie... w kolorowe światła wszystko jest... ... Balada!..." [John Porter]
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 15 października 2015, 22:23

spacerowicz pisze: Robert J powiedział/-a:
Po poprzednim wyjeździe pozostał niedosyt i to bardzo duży...,

Niedosyt czego że się tak zapytam
Bo ten główny wyjazd tegoroczny miał wynieść około 7 tyś. km, a nie 2,3 tyś. km. Wszystko przez awarię :(
spacerowicz pisze:My od 02 do 07.08 przejechaliśmy całą Łabską Ścieżkę w takich upałach, więc
Robert J powiedział/-a:
oraz aż 8 piw

wcale nas nie dziwi a wręcz zastanawia - po co 15 l wody? Piwo parowało jak woda więc po co się było truć H2O
No 30 piw to byłoby już małe przegięcie zdaje się :lol:
Ostatnio zmieniony 01 grudnia 2015, 15:39 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
włodarz
Turysta
Turysta
Posty: 2376
Rejestracja: 01 grudnia 2011, 19:09

Post autor: włodarz » 17 października 2015, 16:27

Całkiem fajnie się zaczyna. Trochę Sudetów było. Szkoda, że nie jechałeś bardziej na północ w karkonoskich okolicach.
Ciekawe dokąd tym razem dojedziesz. :)
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 17 października 2015, 16:53

włodarz pisze:Ciekawe dokąd tym razem dojedziesz.
Niewysoki szczyt w Turyngii. Zdaje się, że nawet wrzucałem już jedno zdjęcie gdzieś na forum z tego szczytu...
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 21 października 2015, 20:45

Dzień 2 - 09.08.2015

Noc mija spokojnie. Nie spadła nawet jedna kropla deszczu, a nawet jakby padało to by mi to nie przeszkadzało ponieważ noc spędziłem na werandzie przydrożnej knajpy :)

Poranek jest za to przyjemnie chłodny. Niebo zasnute chmurami i jest jakoś tak szarawo... Kilka minut po 5 ruszam w drogę. Jadę ścieżką rowerową w kierunku miejscowości Doksy. Nie wiem tylko skąd na tej ścieżce znalazł się radiowóz o tak wczesnej porze. Musiałem zejść w krzaki bo samochód nie mieścił się na asfalcie !

Planem na dziś jest dotarcie na najwyższy szczyt Rudaw - Klinovec. Analizuję mapę i dochodzę do wniosku, że muszę zmienić trasę z pierwotnie planowanej na jakąś bardziej okrężną bo wyjdzie mi zdecydowanie za mało kilometrów dzisiejszego dnia ;) Zamiast odbić na Litoměřice kieruję się na Česką Lípę i dalej na Děčín.

Obrazek
Bezděz

W Českiej Lípie tuż przy głównym trakcie znajdują się ruiny twierdzy wodnej z końca 13 stulecia. W bezpośrednim sąsiedztwie ruin stoi pałac myśliwski. Jest to tzw. "Czerwony dom". Wystawiony został przez Jetřicha Berka w 1583 roku w stylu włoskiego renesansu.

Obrazek
Ruiny twierdzy wodnej

Obrazek
"Czerwony dom"

Kręcę się trochę w okolicy centrum zaglądając w różne zakamarki. Odwiedzając różne zaułki zza chmur wychodzi słońce.

Jednym z ciekawszych zabytków jest klasztor augustianów założony przez Albrechta z Valdštejna w 1627 roku. W późniejszym czasie do klasztoru dobudowano obecną bazylikę Wszystkich Świętych.

Obrazek

Obrazek
Bazylika Wszystkich Świętych

Do Děčína jadę już mniej ruchliwą drogą. Przejeżdżam m.in. przez Horni Police z ciekawą architekturą ludową. We wsi znajduje się miejsce pątnicze z kościołem Nawiedzenia NMP oraz wczesnobarokowy pałac. Dawniej oba te obiekty łączył kamienny most wybudowany w 1840 roku. Obecnie obiekt wyłączony z ruchu kołowego i posiada status pamiątki techniki.

Obrazek

Obrazek
Kamienny most w Hornich Policach

Obrazek
Horni Police - Pałac

Około 10tej docieram do Děčína. Kieruję się do najstarszej części miasta przez renesansowy most na rzece Ploučnice.

Obrazek
Most na rzece Ploučnice.

Ścieżkami rowerowymi wzdłuż Łaby jadę do centrum. Na przeciwnym brzegu rzeki na skale widoczna Pastýřská stěna.

Obrazek

Najbardziej reprezentatywną budowlą w mieście jest znajdujący się na skale renesansowy pałac, który powstał z przekształcenia wcześniejszego gotyckiego zamku. Podjeżdżam tam od strony placu Masaryka. Niestety nie można wejść na dziedziniec bo właśnie trwają jakieś prace. Przed wejściem kręcą się tłumy pieszych i rowerzystów. W przeważającej liczbie są to turyści z Niemiec.

Obrazek
Plac Masaryka

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracam nad Łabę i przejeżdżam rzekę przez most na drugą stronę. Obieram kierunek na Ústí nad Labem. Odcinek ten pokonuję dość szybko bo jadę wzdłuż rzeki i nie ma żadnych trudności na drodze. Dodatkowo wieje bardzo przyjemny wiaterek w plecy :)

Obrazek
Ústí nad Labem

Ústí nad Labem to spore miasto na trasie łączącej Pragę z Dreznem. Nie przepadam za tak dużymi aglomeracjami gdzie zabytki są stłamszone nowoczesną zabudową. W Ústí zresztą niewiele tych zabytków. Do tych najważniejszych można zliczyć na pewno gotycki kościół Wniebowzięcia NMP. Ciekawostką jest to iż posiada najbardziej krzywą wieżę w Czechach. Podczas bombardowania alianckiego w 1945 wieża odchyliła się od pionu o 1,98 metra.

Obrazek

Inną świątynią w mieście jest kościół św. Wojciecha. Jest to barokowa świątynia wybudowana dla zakonu Dominikanów w miejscu wcześniejszego kościoła z 1181 roku.

Obrazek

Ogólnie tak jak napisałem wcześniej, miasto mi się nie podobało. Jakoś takie zbyt nowoczesne, panuje tu duży zgiełk, a życie w nim toczy się na jakiś takich podwyższonych obrotach. Bez żalu opuszczam miasto.

W Přestanovie przy głównej drodze stoi pomnik ku czci żołnierzy poległych w bitwie napoleońskiej w okolicy Chlumca w 1813 roku. W nieodległym lasku jest zbiorowa mogiła gdzie pochowano około 10 tyś. żołnierzy z 20 tyś., którzy polegli w tej bitwie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieram do jednego z najstarszych uzdrowisk w Czechach - Teplic. Odwiedzam park zdrojowy, a następnie ścisłe centrum miasta. Znajduje się tutaj m.in. barokowy kościół św. Jana Chrzciciela, przypałacowa kaplica, która od 1950 roku służy jako kościół prawosławny oraz słup morowy Najświętszej Trójcy.

Obrazek
Teplice

Obrazek
Teplice

Obrazek

Obrazek
Teplice

Teplice to również rozległy kompleks pałacowy składający się z wielu skrzydeł z dziedzińcem otwartym ku parkowi. Obiekt powstał w miejsce romańskiego klasztoru sióstr benedyktynek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Pałac w Teplicach

Kolejny etap dzisiejszej trasy to przejazd do niewielkiego miasta Bíliny. Gdyby rynek nie był w całości parkingiem to wyglądałby całkiem ładnie ;) Dominuje tu wieża ratusza, a po wschodniej stronie znajduje się pałac przebudowany z gotyckiego zamku w latach 1675-1682.

Obrazek
Ratusz

Obrazek

Obrazek
Bilina

Robi się już dość późno. Zakupy i szybki przejazd przez miasto Most. Kawałek dalej nad ogromnym wyrobiskiem kopalni odkrywkowej przerwa obiadowa. Kolejnym większym miastem na trasie jest Chomutov. Najcenniejszym zabytkiem w mieście jest wczesnogotycki kościół św. Katarzyny. Jest jednocześnie jednym z najstarszych w Czechach i w całej Europie w tym stylu architektonicznym. W niedużej odległości stoi inny pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP z wieżą miejską.

Obrazek
Wieża miejska przy kościele Wniebowzięcia NMP.

Obrazek
Wczesnogotycki kościół św. Katarzyny.

Obrazek

Za Chomutovem przychodzi mi się zmierzyć z pierwszym naprawdę wymagającym podjazdem. Wjeżdżam już w pasmo Rudaw. Po osiągnięciu wysokości przeszło 700 m n.p.m. rozpoczynają się wredne podjazdy, krótkie, ale bardzo strome. Jest ich dzisiaj kilka na mojej trasie, aż w końcu zjeżdżam o zachodzie słońca do przygranicznej miejscowości Vejprty. Gdzieś tam na horyzoncie widoczne już najwyższe szczyty pasma.

Obrazek

Obrazek
Za wiatrakami widoczny Klinovec 1244 m n.p.m.

Obrazek
Vejprty

Na trasę podjazdu na najwyższy szczyt Rudaw wybieram drogę po czeskiej stronie. Początkowo jest w opłakanym stanie, ale im dalej tym nawierzchnia staje się lepsza. No i najważniejsze dla mnie jest to, że nie ma prawie w ogóle ruchu na tej drodze(minęły mnie może ze trzy samochody). Natomiast drogą biegnącą równolegle po niemieckiej stronie ciągnie sznur samochodów...

Obrazek

Około 23ej docieram na szczyt Klinovec 1244 m n.p.m. Tutaj właśnie mam w planach spędzić nadchodzącą noc. Na szczycie kilka obiektów, ale panuje jakaś taka mroczna cisza...

Obrazek

Obrazek

Rozstawiam sprzęt foto i kładę się spać...

Obrazek

Statystyki dnia 2:

Obrazek

Dodatkowo 6 x piwo i 9 litrów innych płynów :)

I jeszcze link do galerii:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 7163141329

cdn...
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 31 października 2015, 10:55

Dzień 3 - 10.08.2015

I nastał dzień trzeci podczas tej wyprawy. Widoczność marna. W porywach będzie widać może na 10 km. Wschód słońca też jakiś słaby choć dzięki zanieczyszczeniu powietrza widoczne są plamy na słońcu. Przypadkowo udaje mi się uchwycić samolot przelatujący na tle księżyca ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po wschodzie słońca wskakuję jeszcze na godzinkę do śpiwora. Później obchód okolicy za dnia. Klonovec to dość spory ośrodek narciarski. Przygnębiające wrażenie robi duży obiekt znajdujący się na szczycie widać, że jest opuszczony już od dawna. Przy hotelu stoi wieża widokowa. Została wybudowana w 1884 roku. Ma 24 metry wysokości i niedawno została odnowiona.

Obrazek

Obrazek

Jednak dominującym obiektem na szczycie jest 80-cio metrowy nadajnik.

Obrazek

O 8 ruszam na trasę dzisiejszego dnia. Szybko zjeżdżam do miejscowości Boží Dar gdzie mam przerwę śniadaniową. Jadę do miasta Nejdek. Trasa głównie z góry, ale trafiały się również niewielkie podjazdy.

W mieście pierwsze tego dnia zakupy.

Obrazek

Obrazek

Najgorsze jednak było to iż oznakowanie dróg jest tutaj beznadziejne i bezsensownie pokonałem kilka kilometrów nie w tym kierunku w którym chciałem jechać :/


Nie tylko ja miałem problem z nawigacją w Nejdku. Zaczepiło mnie starsze małżeństwo z Niemiec przemierzające te okolice na rowerach elektrycznych. Podobnie jak ja nie wiedzieli jak dalej jechać, a dysponowali bardzo dokładną mapą okolicy. Połączyliśmy siły i wspólnie udało się obrać właściwy kierunek. Na obrzeżach miasta zostaję zaproszony do kawiarni na kawę i ciastko :)

Obrazek

Po godzinie ruszam dalej na zachód. Poruszam się podrzędnymi drogami. Było to wymuszone objazdami ze względu na jakieś remonty. Niektóre podjazdy bardzo dawały popalić mięśniom w tym upale.

Przejeżdżam przez Jindřichovice gdzie na peryferiach miejscowości stoi pałac z odpadającą farbą z elewacji. W centrum wsi tuż obok głównej drogi stoi kościół św. Marcina z 1658 r.

Obrazek

Obrazek

Moi kolejnym celem są przygraniczne Kraslice. Tutaj robię ostatnie tego dnia zakupy na terenie Czech. Objeżdżam to niewielkie miasteczko. Moją uwagę zwraca bardzo mały rynek.

W koło kościoła Bożego Ciała robotnicy układają właśnie chodnik.

Obrazek

Obrazek

Przejeżdżam niewielki dystans i docieram do przejścia granicznego Kraslice/Klingenthal. Odbijam w lewo i za miejscowością Zwota robię przerwę na posiłek.

Obrazek

Obrazek

Tutaj zdałem sobie sprawę, że kompletnie nie znam tych terenów i że nie posiadam mapy Niemiec ! Jeszcze przygraniczne tereny obejmuje mapa Czech, którą posiadam, ale później trzeba będzie jechać na czuja. Muszę poszukać stacji paliw gdzie będę mógł nabyć mapę. Problem był większy ponieważ do końca tego dnia nie natrafiłem na żadną stację ! :(


..., więc jadę dalej na zachód. W ten sposób docieram do pierwszego większego miasta w Niemczech, którym jest Adorf. Podjeżdżam na starówkę. Rynek długi na 231 metrów. Jego kształt nie zmienił się od XIII wieku. W dolnej części stoi kościół św. Michała z lat 1904/06. Ratusz w górnej części i jest zaledwie kilka lat starszy od świątyni.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po drogowskazach kieruję się do nieodległego miasta Oelsnitz. W mieście standardowo objeżdżam okolice centrum. Na rynku stoi neogotycki ratusz z wieżą wysoką na 42 metry. Główną świątynią w mieście jest kościół św. Jakuba. Tuż obok dwa kamienne krzyże pokutne.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Olesnitz jadę dalej na czuja. Za miastem widoczne są jakieś wzniesienia w dużej odległości. To pasmo

Fichtelgebirge gdzie najwyższym szczytem jest Schneeberg 1051 m n.p.m. Dowiedziałem się o tym dopiero następnego dnia gdy tamtędy przejeżdżałem ;).

Obrazek

Obrazek

Późnym popołudniem docieram do największego dzisiaj miasta, którym jest Hof. Próbując się dostać do centrum trafiam na osobliwe muzeum na świeżym powietrzu. Znajdują się tu drogowskazy niemal z całego świata ;)

Obrazek

Obrazek

Miasto niezbyt przypadło mi do gustu. Być może dlatego, że miałem problem się z niego wydostać. Zbliża się zachód słońca, a ja jestem w czarnej d....

Obrazek

Obrazek

Gdzieś w knajpie na peryferiach jeden barman bardzo fajnie mi wytłumaczył i narysował mapkę z nazwami miejscowości przez które powinienem po kolei przejeżdżać ;) Najważniejsza jego rada to kierować się ciągle w stronę słońca.

Obrazek

W ostatnich promieniach słońca przejeżdżam przez Nailę. Zwiedzać już mi się nie chce. Sądzę, że spowodowane było to już trudami podróży. Jadę więc dalej w kierunku Bad Steben tak jak mi polecił barman w knajpie.
Przekraczam dawną granicę oddzielającą zachodnią część Europy od tej komunistycznej. Przebiega tu jednocześnie granica kraju związkowego Turyngia. Znalazłem w końcu tablicę z mapą turystyczną okolicy. Przestudiowałem ją i okazało się, iż do celu mam już całkiem blisko.

Obrazek

Obrazek

Zupełnie pustymi drogami pokonuję kolejne strome podjazdy pasma Frankenwald(Lasu Frankońskiego). Ostatni najbardziej wymagający podjazd do miejscowości Brennersgrün. Tutaj widzę taki znak...

Obrazek

Domyśla się już ktoś co było moim celem podczas tej wyprawy ?

Pół godziny później docieram do celu czyli na szczyt Wetzstein 798 m n.p.m. Stoi tutaj pewna wieża widokowa, którą chciałem zobaczyć już od dawna. Wieża ta jest repliką wieży, która do 1959 r. stała na Pradziadzie :)

Obrazek

Wieżę na Pradziadzie wybudowano staraniem MSSGV. Towarzystwo MSSGV zostało rozwiązane po 1945 r., a ludność niemiecką wysiedlono z terenów sudeckich. W 1954 roku towarzystwo wznawia swoją działalność w Niemczech. W dniu 12.12.1976 został założony klub Altvaterturm, który wyznaczył sobie za cel odbudowę Pradziadowej wieży jako pomnik wypędzonych, którzy utracili swoją małą ojczyznę. Przez kilkadziesiąt lat zbierano datki oraz starano się o pozwolenie na budowę obiektu w różnych lokalizacjach na terenie "starych landów. Takiej zgody nigdzie nie uzyskano. Dopiero po 1989 roku klub otrzymał pozwolenie na budowę wieży na szczycie Wetzstein i w 2000 roku rozpoczęła się budowa 35,8 m wysokiej wieży Altvater, która została zakończona w sierpniu 2004 roku.
Obiekt ładnie się prezentuje :)

Obrazek

Noc spędzam oczywiście na szczycie pod wieżą. Jest bardzo duszno, bez wiatru, ale snu nic nie przerywa. Jutro trzeba obmyślić plan powrotu do domu...


Statystyki:

Obrazek

Galeria:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 8241001665

cdn...
Ostatnio zmieniony 07 listopada 2015, 20:44 przez Robert J, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
malgosiadg
Turysta
Turysta
Posty: 929
Rejestracja: 03 kwietnia 2009, 11:47

Post autor: malgosiadg » 07 listopada 2015, 19:53

Ciekawa wycieczka z ciekawym celem. Wieża rzeczywiście ładnie się prezentuje na tle tego gwiaździstego nieba. Trochę mi się kojarzy z zamkiem Wartburg - w sumie też Turyngia :)
PS Zauważyłam że nazwy szczytów się różnią: dostali pozwolenie budowy na szczycie Weinstein a wieża stoi na Wetzstein? Ale to może tylko autokorekta Ci się włączyła :)
„Życia nie mierzy się ilością oddechów, ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.”
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 07 listopada 2015, 20:44

malgosiadg pisze:Ciekawa wycieczka z ciekawym celem. Wieża rzeczywiście ładnie się prezentuje na tle tego gwiaździstego nieba. Trochę mi się kojarzy z zamkiem Wartburg - w sumie też Turyngia :)
PS Zauważyłam że nazwy szczytów się różnią: dostali pozwolenie budowy na szczycie Weinstein a wieża stoi na Wetzstein? Ale to może tylko autokorekta Ci się włączyła :)
Oczywiście chodzi o Wetzstein. Wkradł mi się jakiś błąd.
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 11 listopada 2015, 19:54

Dzień 4 - 11.08.2015

Dziś nie mam zamiaru wcześnie wstawać. Należało mi się odrobinę więcej snu po dotarciu do celu wyprawy ;) Zresztą w planach miałem wejście na wieżę widokową.
Wstaję około ósmej. Robię spacer po okolicy z aparatem. Mimo wczesnej pory jest już dość wysoka temperatura i zanosi się na kolejny bardzo upalny dzień. Kręcę się w okolicy wieży około godziny z myślą, że zaraz ją otworzą. Niestety nikt nie przyszedł otworzyć obiektu. Nie znalazłem również żadnej informacji, o której godzinie otwierają wieżę :(

Nie pozostało mi nic innego jak zrobienie sobie kilku zdjęć na tle wieży i zebranie się do dalszej trasy.

Obrazek

Planów na trasę dzisiejszego dnia nie miałem żadnych. Postanawiam jechać przez pół dnia na południe, a później odbić na wschód ku granicy z Czechami. Początek jazdy tego dnia jest dla mnie ciężki. Nogi nie pracują tak jakbym tego chciał, a mięśni nie potrafię rozgrzać przez dłuższy czas.

Obrazek

Przed 11 docieram do Kronach po drodze niemal nie zatrzymując się. Jednak ten niewielki dystans jadę bardzo powoli.

Kronach to niespełna osiemnastotysięczne miasto w Bawarii. Tutaj ponad miastem znajduje się jedna z największych średniowiecznych twierdz w Niemczech - twierdza Rosenberg. Do twierdzy wchodzimy przez
wczesnobarokową bramę, ponoć jedną z najpiękniejszych w tym stylu w Niemczech. Jej autorem jest Antonio Petrini.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W przeszłości był to zamek biskupi. Jako twierdza nigdy nie została zdobyta. Stare miasto całkiem ładne. Choć ulice niemal zupełnie opustoszałe w tym upale.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W mieście spędzam niespełna godzinę. Jadę dalej na południe bardziej podrzędnymi drogami. Przez niemal dwie godziny nic ciekawego się nie wydarzyło i przez żadną ciekawą miejscowość nie przejeżdżałem. Dopiero po 13-tej docieram do Kulmbach. Ciekawe miasto, chociażby ze względu na znajdujący się tu jeden z największych browarów w Niemczech ;) Ponoć waży się w nim około 35 różnych piw... Akurat na przełomie lipca i sierpnia organizowany jest w mieście festiwal piwa. Widać to szczególnie po wszędzie porozwieszanych proporcach z produktami z miejscowego browaru ;)

Obrazek

Obrazek

Ponad miastem jest ponoć ładny zamek. Na widok wzniesienia gdzie znajduje się owy zamek odchodzi mi ochota na jakikolwiek wysiłek w tak upalny dzień. Najlepiej to bym zaległ gdzieś w cieniu z butelką przyjemnie zimnego piwa. W sumie to nawet tak zrobiłem zaraz po opuszczeniu Kulmbach. Oczywiście najpierw należało dokonać stosownych zakupów ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Planowałem odwiedzić jeszcze jedno większe miasto - Bayreuth, ale jakimś sposobem pomyliłem drogę i jadę teraz przez niewielkie miejscowości. Przede mną widoczne już pasmo Smreczany(Fichtelgebirge). Między miejscowościami Trebgast i Himmelkron natrafiam na kilka kamiennych krzyży pokutnych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Staram się szukać najkrótszej(choć wcale nie najłatwiejszej) trasy dotarcia do granicy z Czechami. Przejeżdżam przez uzdrowisko Bad Berneck. Aby zobaczyć centrum muszę odbić kawałek ze ścieżki rowerowej, którą podążam...

Obrazek

Obrazek

Przede mną dość długi podjazd do Bischofsgrün. Jadę po genialnej ścieżce rowerowej biegnącej równolegle do głównej drogi oddzielonej od niej rzeką Biały Men. Chwilę wcześniej przetoczyła się niewielka burza i teraz jest przynajmniej czym oddychać. Pod górę jedzie się bardzo przyjemnie.

U góry planowana przerwa na posiłek na fajnej widokowej polanie w sercu Fichtelgebirge. Szkoda, że jest już tak późno bo chętnie podjechałbym na jeden z dwóch najwyższych szczytów pasma. Schneeberg oraz Ochsenkopf, które dominują nad okolicą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teraz już ścieżka rowerowa się skończyła i jestem zmuszony poruszać się główną drogą. Zdobywam najwyższy jej punkt znajdujący się pomiędzy wyżej wspomnianymi szczytami. Teraz już teoretycznie powinienem mieć z góry..., i tak też było. Kilometry zaczynają szybciej mijać, a ja się oddalam coraz bardziej od gór i zbliżam ku granicy z Czechami. Postojów już nie robię chcąc dotrzeć do Czech przed zachodem słońca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na granicy jestem kilkanaście minut przed zachodem. Przerwa na kolację i jadę zwiedzić Cheb. Sporo czasu spędzam w mieście, ale jest ono tego warte. Miasto ciekawe z dużym rynkiem gdzie stoi grupa jedenastu średniowiecznych kamienic zwanych Špalíček.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Największą świątynią w mieście jest kościół św. Mikołaja i Elżbiety - gotycki (pierwotnie romański).

Obrazek

Przed 22 termometr pokazuje jeszcze 30 stopni ! Miasto o tej porze tętni życiem. Wszystkie kafejki i ogródki piwne są zapełnione ludźmi.

Obrazek

Na ulicy Wolności znajduje się coś w rodzaju osi czasu przedstawiającej najważniejsze daty w dziejach miasta.

Obrazek

Obrazek

Miasto opuszczam przed 22. Temperatura odrobinę spadła. Jadąc na południe mam spory wiatr w plecy(w końcu !). Do północy udaje mi się pokonać 50 kilometrów dzięki czemu dystans dnia wygląda już przyzwoicie. Dzień kończę w okolicy miasta Planá.


Galeria:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 2670952097

cdn...
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 11 listopada 2015, 20:43

Robert J pisze: i jadę zwiedzić Cheb.
Pamiętam, że byliśmy w Chebie podczas naszych pierwszych zagranicznych wakacji. Bardzo miło wspominamy wszystkie te małe miasteczka. Bolało nas trochę, że zniszczenia wojenne pozbawiły nas takich klimatycznych ryneczków. Reszty dokonali potem komuniści i u nas takie ładne miejskie place to rzadkość :(
Robert J pisze:Przed 22 termometr pokazuje jeszcze 30 stopni
W ogóle w tym roku nie nacieszyłam się letnimi upałami :(
(nie można mieć wszystkiego ;))
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 11 listopada 2015, 21:37

Dżola Ry pisze:
Robert J pisze: i jadę zwiedzić Cheb.
Pamiętam, że byliśmy w Chebie podczas naszych pierwszych zagranicznych wakacji. Bardzo miło wspominamy wszystkie te małe miasteczka. Bolało nas trochę, że zniszczenia wojenne pozbawiły nas takich klimatycznych ryneczków. Reszty dokonali potem komuniści i u nas takie ładne miejskie place to rzadkość :(
Robert J pisze:Przed 22 termometr pokazuje jeszcze 30 stopni
W ogóle w tym roku nie nacieszyłam się letnimi upałami :(
(nie można mieć wszystkiego ;))
A ja nie potrafię znaleźć w pamięci podobnego roku z tak dużą ilością dni z wręcz tropikalnymi temperaturami. Muszę przyznać, że czasami odchodziły mi chęci do dalszej jazdy podczas tegorocznych wypadów właśnie z powodu wysokiej temperatury.
Awatar użytkownika
heathcliff
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2738
Rejestracja: 27 maja 2009, 20:24
Kontakt:

Post autor: heathcliff » 12 listopada 2015, 18:51

Robert J pisze:Obiekt ładnie się prezentuje
Użyłeś ładnego sformułowania. Tu pasuję takie bardziej mięsiste :twisted: :spoko:
Przytulam żonę i jestem szczęśliwie wolny... Ile wyjść tyle powrotów życzy heathcliff

https://plus.google.com/117458080979094658480
Awatar użytkownika
Robert J
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 2285
Rejestracja: 25 grudnia 2011, 20:35

Post autor: Robert J » 16 listopada 2015, 22:25

Dzień 5 - 12.08.2015

Noc spędzam na niewielkiej polance pod lasem. Jeszcze podczas kolacji skrada się ku mnie mały lisek. Później w nocy kręci się w okolicy. Widać dwa świecące punkciki w świetle czołówki ;)

Dzień wcześniej dość późno zasnąłem i naturalnym było, że wstanę trochę później. Leżąc jeszcze w śpiworze uszczuplam zapasy, których dokonałem będąc jeszcze w Niemczech ;)

Pogoda niezmienna czyli skwar od wczesnych godzin porannych. Po wietrze ułatwiającym jazdę nie ma już śladu i muszę liczyć jedynie na siłę własnych mięśni.

Około 10 docieram do dawnego górniczego miasta Stříbro. To kilkutysięczne miasto w zachodnich Czechach. Według kroniki Václava Hájka założycielem miasta był Sobiesław I. Pierwsza pisemna wzmianka o górniczej osadzie pochodzi z 1183 r. Miasto swą nazwę jak i rozwój w średniowieczu zawdzięczało okolicznym kopalniom srebra oraz ołowiu.

Obrazek

Rynek to standard jak to w Czechach. Znajduje się tutaj kilka zabytków m.in. renesansowy ratusz z bogatymi zdobieniami. Na środku placu Masaryka stoi słup morowy z 1740 r. Upamiętnia ona zarazę, która wybuchła w mieście w 1710 roku.

Obrazek

Obrazek

Niedaleko od rynku stoi kościół Wszystkich Świętych. Obecny wygląd świątyni pochodzi z lat 1754 - 1757.

Obrazek

Ogólnie ciekawe miasto, któremu warto by poświęcić odrobinę więcej czasu. Na uwagę zasługuje na pewno kamienny most z renesansową wieżą bramną, ale ja niestety o istnieniu tego obiektu dowiedziałem się dopiero po powrocie.

Opuszczam miasto. Mój kolejny cel to Pilzno. Czwarte pod względem liczby mieszkańców miasto w Czechach i jedyne z top 10 pod względem liczby ludności, w którym jeszcze nie byłem. Teraz mam komplet ;)

Na początek podjeżdżam pod Synagogę ta jest największą w Czechach, drugą największą w Europie i trzecią na świecie. Wybudowana w latach 1890–1893.

Obrazek

Zanim odwiedzę rynek postanawiam przespacerować się parkiem Smetany / Smetanovy Sady. Park niewielki, ale dużo w nim zieleni, pomników oraz fontann.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na rynek(Náměstí Republiky) dostaję się ulicą Franciszkańską mijając po drodze dawny klasztor franciszkanów z przyległym kościołem Wniebowzięcia NMP. Moim oczom ukazuje się ogromny plac z równie imponującą katedrą św. Bartłomieja, której budowa rozpoczęła się wraz z założeniem miasta i została zakończona na początku 16 wieku. Jej wysoka na 102,6 metra wieża jest najwyższą w całych Czechach wśród wież kościelnych.

Obrazek

Obrazek

Innym wartym uwagi obiektem jest renesansowy ratusz projektu włoskiego architekta Giovanniego de Statia. Ratusz zdobi Sgraffito przedstawiające godło miasta i czeskich władców.

Obrazek

Obrazek

A właśnie, zapewne niektórzy zapytają skąd w godle miasta znalazł się wielbłąd ?

Wielbłąd był podarkiem, jaki przywieźli ze sobą najemnicy czescy, którzy wzięli udział w bitwie pod Grunwaldem. Był to jeden z wielbłądów jakie Władysław II Jagiełło otrzymał od swych sojuszników.

Kręcę się jeszcze chwilę w okolicy centrum, ale powoli myślę już o tym by próbować się wydostać z miasta. Z reguły w tak dużych aglomeracjach średnio mi to wychodzi. Jednak w przypadku Pilzna nie było z tym najmniejszego problemu. Jeszcze na sam koniec odwiedzam na moment inną wizytówkę miasta - browar Pilzner. Oczywiście był i sztandarowy produkt browaru ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kieruję się na południe. Przecinam autostradę i rozpoczynam jeden z wielu podjazdów tego dnia. Mijam wzniesienie na którym znajdują się ruiny zamku Radyně.

Obrazek

Obrazek

Jadę ciągle drogą krajową. Ruch jednak bardzo mały. Często zatrzymuję się by uzupełnić płyny i na moment skryć się w cieniu.

Obrazek

Kilometry spokojnie mijają. Na trasie niewielkie miejscowości: Spálené Poříčí czy Rožmitál pod Třemšínem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Około 18 docieram do miasta Przybram(Příbram). W przeszłości znane jako miasto górnicze. Obecnie znajduje się tu jedno z największych muzeów górniczych w Czechach. Dawne kopalnie srebra i ołowiu zamienione zostały na eksponaty muzealne. "Ševčinský důl" zwiedza się na głębokości 1,5 km.

Obrazek

Obrazek

Ciekawostka:

W kopalni "Wojciech" w 1875 roku po raz pierwszy w świecie osiągnięto głębokość 1000 metrów.

Obrazek

Przybram to obecnie trochę senne miasto. Zachowało się tu kilka zabytkowych kościołów i obiektów świeckich. Najcenniejszym z nich jest kościół św. Jakuba z metryką od XIII wieku, a więc z okresu powstawania miasta.

Obrazek

Na wzniesieniu "Święta Góra" znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków wczesnego baroku w Czechach. To właśnie z tutejszej bazyliki obecnie słynie miasto Przybram.

Ja niestety miałem pecha i trafiłem na większe prace remontowe. Od tej strony był zakaz wstępu i wszystko ogrodzone wysokim ogrodzeniem.

Obrazek

Jadę, więc dalej. Mijam kilka widocznych w dali kopalni. Docieram nad Wełtawę. Od doliny, którą płynie rzeka rozpoczynają się już solidne wzniesienia. Po zachodzie nawet fajnie mi się jedzie, ale gdy zrobiło się zupełnie ciemno odchodzi mi chęć do kontynuowania jazdy po nocy. Postanawiam zakończyć dzisiejszą trasę w miejscowości Čáslavsko z pokonanym dystansem 213 km. Zdaję sobie sprawę, że to trochę mało aniżeli pierwotnie zakładałem. Nic to, jutro trzeba będzie przejechać w granicy 300 km by dotrzeć do domu ;)

Obrazek

Obrazek

Galeria dnia 5:

https://plus.google.com/photos/11790176 ... 8289468113

cdn...
Awatar użytkownika
Dżola Ry
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 6331
Rejestracja: 28 czerwca 2009, 23:07
Kontakt:

Post autor: Dżola Ry » 21 listopada 2015, 16:48

Robert J pisze:Rozstawiam sprzęt foto i kładę się spać...
Czy to znaczy, że Ty śpisz, a zdjęcia "same" się robią?! A przede wszystkim sprzęt wystawiony jest na pokusę złodziejom? :kukacz:
Robert J pisze:Przypadkowo udaje mi się uchwycić samolot przelatujący na tle księżyca
Rewelka!
Robert J pisze:Domyśla się już ktoś co było moim celem podczas tej wyprawy ?

Pół godziny później docieram do celu czyli na szczyt Wetzstein 798 m n.p.m. Stoi tutaj pewna wieża widokowa, którą chciałem zobaczyć już od dawna. Wieża ta jest repliką wieży, która do 1959 r. stała na Pradziadzie :)
Szalony!
Robert J pisze:Zresztą w planach miałem wejście na wieżę widokową.
Wstaję około ósmej. Robię spacer po okolicy z aparatem. Mimo wczesnej pory jest już dość wysoka temperatura i zanosi się na kolejny bardzo upalny dzień. Kręcę się w okolicy wieży około godziny z myślą, że zaraz ją otworzą. Niestety nikt nie przyszedł otworzyć obiektu. Nie znalazłem również żadnej informacji, o której godzinie otwierają wieżę :(

Nie pozostało mi nic innego jak zrobienie sobie kilku zdjęć na tle wieży i zebranie się do dalszej trasy.
To stanowczo nieuczciwe! Jak mogli?! W necie jest coś o godzinach otwarcia?
ODPOWIEDZ