16.05.2015 - Nagły i niespodziewany Ćwilin.
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
16.05.2015 - Nagły i niespodziewany Ćwilin.
Rozbestwiłam się ostatnio!
Najpierw zjazd GS.
Potem Jezioro Tarnobrzeskie z przyczepą.
Następny tydzień - Góry Czerchowskie.
Tydzień w tydzień. A chałupa brudem zarasta! Sprawy niepozałatwiane! Dość wyjazdów, postanawiam, do Oldskula siedzę grzecznie na dupie
A tu w czwartek poznana (i od razu polubiona!) kiedyś w Bieszczadach koleżanka pyta - nie pojechałabyś na Trupielca? O, żesz, myślę sobie. Trupielec! Super. Jest przecież w planach już dawno (znów "przez" Wiolcię )
I jak zwykle moja silna wola okazała się żałośnie słaba i postanowienie wzięło w łeb!
Żeby się ratować we własnych oczach wykombinowałam tak, żeby przy okazji w Krakowie odebrać spodnie z reklamacji i kupić kilka ważnych elementów "norweskiego wyposażenia", czyli zrobię coś pożytecznego
Zakupy okazały się owocne, ale pomimo wyjazdu nad ranem (o 6.15 ) nie zdążyłyśmy na busa, który miał nas z Dobczyc (gdzie chciałyśmy zostawić samochód) dowieźć do Myślenic
Więc logistyczna kicha
Szybka decyzja i następuje wdrożenie planu B - idziemy na Ćwilin. Żadna z nas tam nie była, a piękna pogoda obiecuje cudne widoki z tego odsłoniętego w dużej części szlaku.
Startujemy z Gruszowca chwilę po południu (12.15) niebieskim szlakim. Jest pięknie!
Widok na Śnieżnicę, z której cały dzień startują i "rozlatują się" po okolicy paralotniarze.
Szybko dochodzimy na szczyt
A tam najpierw zbioróweczka
A potem prawdziwe przyjęcie z wykwintnym menu!
Serniczek i kawa z ekspresu!
I to cudne słoneczko mocno grzejące
Agnieszka robi kurs przewodnika beskidzkiego więc urządza sobie powtórkę. A jest na czym ćwiczyć!
Luboń i Babia
Tatry
Małe Pieniny z "czubatką" Wysoką
I wiele wiele innych szczytów widocznych z każdej strony. Są w galerii.
Po przyjęciu rozpoczynamy dłuuugi powrót żółtym szlakiem do Mszany cały czas tego dnia inwigilowane z powietrza.
Na koniec kolacja zjedzona w pięknych okolicznościach, wygłupy, a jakże!...
... i zejście do Mszany.
Oczywiście żadnego autobusu/busa w sobotni wieczór nie przewiduje się więc trzeba sobie radzić jak zazwyczaj
I tu dokonałam smutnego odkrycia, że chyba kończy mi się wdzięk i urok osobisty, który dotychczas gwarantował mi złapanie stopa w ciągu 10 minut po zejściu z gór...
Szło opornie i dopiero po pół godzinie przejechałyśmy te kilka kilometrów na przełęcz, a do domu dojechałyśmy kwadrans przed północą.
Było wspaniale pod każdym względem! Cieplutko, widokowo, niespiesznie, ale intensywnie. Przeszłyśmy 12,5 km szlakiem i ze 3 asfaltem - i to tyłem machając ręką, więc liczy się podwójnie!
A Agnieszka okazała się tym samym gatunkiem człowieka, co ja i bawiłyśmy się wyśmienicie! Dzięki, Agnieszko!
Zdjęcia tu: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... redirect=1#
Zapraszam
Najpierw zjazd GS.
Potem Jezioro Tarnobrzeskie z przyczepą.
Następny tydzień - Góry Czerchowskie.
Tydzień w tydzień. A chałupa brudem zarasta! Sprawy niepozałatwiane! Dość wyjazdów, postanawiam, do Oldskula siedzę grzecznie na dupie
A tu w czwartek poznana (i od razu polubiona!) kiedyś w Bieszczadach koleżanka pyta - nie pojechałabyś na Trupielca? O, żesz, myślę sobie. Trupielec! Super. Jest przecież w planach już dawno (znów "przez" Wiolcię )
I jak zwykle moja silna wola okazała się żałośnie słaba i postanowienie wzięło w łeb!
Żeby się ratować we własnych oczach wykombinowałam tak, żeby przy okazji w Krakowie odebrać spodnie z reklamacji i kupić kilka ważnych elementów "norweskiego wyposażenia", czyli zrobię coś pożytecznego
Zakupy okazały się owocne, ale pomimo wyjazdu nad ranem (o 6.15 ) nie zdążyłyśmy na busa, który miał nas z Dobczyc (gdzie chciałyśmy zostawić samochód) dowieźć do Myślenic
Więc logistyczna kicha
Szybka decyzja i następuje wdrożenie planu B - idziemy na Ćwilin. Żadna z nas tam nie była, a piękna pogoda obiecuje cudne widoki z tego odsłoniętego w dużej części szlaku.
Startujemy z Gruszowca chwilę po południu (12.15) niebieskim szlakim. Jest pięknie!
Widok na Śnieżnicę, z której cały dzień startują i "rozlatują się" po okolicy paralotniarze.
Szybko dochodzimy na szczyt
A tam najpierw zbioróweczka
A potem prawdziwe przyjęcie z wykwintnym menu!
Serniczek i kawa z ekspresu!
I to cudne słoneczko mocno grzejące
Agnieszka robi kurs przewodnika beskidzkiego więc urządza sobie powtórkę. A jest na czym ćwiczyć!
Luboń i Babia
Tatry
Małe Pieniny z "czubatką" Wysoką
I wiele wiele innych szczytów widocznych z każdej strony. Są w galerii.
Po przyjęciu rozpoczynamy dłuuugi powrót żółtym szlakiem do Mszany cały czas tego dnia inwigilowane z powietrza.
Na koniec kolacja zjedzona w pięknych okolicznościach, wygłupy, a jakże!...
... i zejście do Mszany.
Oczywiście żadnego autobusu/busa w sobotni wieczór nie przewiduje się więc trzeba sobie radzić jak zazwyczaj
I tu dokonałam smutnego odkrycia, że chyba kończy mi się wdzięk i urok osobisty, który dotychczas gwarantował mi złapanie stopa w ciągu 10 minut po zejściu z gór...
Szło opornie i dopiero po pół godzinie przejechałyśmy te kilka kilometrów na przełęcz, a do domu dojechałyśmy kwadrans przed północą.
Było wspaniale pod każdym względem! Cieplutko, widokowo, niespiesznie, ale intensywnie. Przeszłyśmy 12,5 km szlakiem i ze 3 asfaltem - i to tyłem machając ręką, więc liczy się podwójnie!
A Agnieszka okazała się tym samym gatunkiem człowieka, co ja i bawiłyśmy się wyśmienicie! Dzięki, Agnieszko!
Zdjęcia tu: https://picasaweb.google.com/1151326283 ... redirect=1#
Zapraszam
Ostatnio zmieniony 18 maja 2015, 22:07 przez Dżola Ry, łącznie zmieniany 2 razy.
Nawet tak nie myśl, obowiązkowo dreptaj dalej i zamieszczaj relacje bo bardzo ciekawie piszesz i fajne miejsca odwiedzasz.Dżola Ry pisze:Dość wyjazdów, postanawiam, do Oldskula siedzę grzecznie na dupie
https://www.youtube.com/watch?v=nzlDYKR5otM, to zastosuj .Dżola Ry pisze: A chałupa brudem zarasta!
Kurczę! Swój chłop! Nie znałam tej piosenki, ale chyba uczynię z niej swój hymn!PiotrekP pisze:https://www.youtube.com/watch?v=nzlDYKR5otM, to zastosuj .
Zwłaszcza "przewróciło się, niech leży"!
Bo te "kąty" i to "rozlane" to jakoś tak źle rokują
(Muszę sprawdzić, czy w tych kątach już mi się jakieś życie nie toczy )
W życiu w to nie uwierzęDżola Ry pisze:I tu dokonałam smutnego odkrycia, że chyba kończy mi się wdzięk i urok osobisty, który dotychczas gwarantował mi złapanie stopa w ciągu 10 minut po zejściu z gór...
Dżola Ry pisze:
Jolu i tak ma być, no powiedz kiedy jak nie teraz będziesz chodzić, jeździć, raczyć nas takimi fajnymi relacjami.Dżola Ry pisze:Rozbestwiłam się ostatnio!
Najpierw zjazd GS.
Potem Jezioro Tarnobrzeskie z przyczepą.
Następny tydzień - Góry Czerchowskie.
Góry upajają. Człowiek uzależniony od nich jest nie do wyleczenia.
To jest ideal do ktorego nalezy dazyc! ja tez sie staram!Dżola Ry pisze: Tydzień w tydzień.
Nadmiar czystosci jest szkodliwy i powoduje alergieDżola Ry pisze:A chałupa brudem zarasta!
jaki sliczny czajniczek!Dżola Ry pisze:Serniczek i kawa z ekspresu!
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
To musi być jakaś choroba, znaczy się to cotygodniowe uciekanie w góryDżola Ry pisze:Tydzień w tydzień. A chałupa brudem zarasta! Sprawy niepozałatwiane! Dość wyjazdów, postanawiam, do Oldskula siedzę grzecznie na dupie
Można również w tygodniu po pracybuba pisze:Dżola Ry powiedział/-a:
Tydzień w tydzień.
To jest ideal do ktorego nalezy dazyc! ja tez sie staram!
PiotrekP pisze:Też tak twierdzę .
Hania pisze:dołączam i ja
Widzę, że jest nas tu trochę z tej samej glinybuba pisze:Nadmiar czystosci jest szkodliwy i powoduje alergie
Jak się do "takich rzeczy" ma 200 km to jednak "przy okazji" jest bardziej ekonomiczną opcją.włodarz pisze:Takie rzeczy to się załatwia w razie kiepskiej pogody.
Nie włodarzu . Moja szklanka jest do połowy pełna - ja aż pół dnia wycisnęłam z tej pięknej sobotywłodarz pisze: Pół pięknego dnia "zmarnowane".
Wygląda na to, że Ćwilin zadziałał jak lekarstwo!Alina pisze:A jak kolanko dało raę tej kapryśnej górce?
Cały czas je odczuwałam więc poprosiłam Agnieszkę, żebyśmy łagodnie schodziły w trosce o kolano.
A gdy przeczytałam Twoje pytanie uświadomiłam sobie, że od soboty właściwie zapomniałam, że miałam jakiś uraz! Cud!
Zrobię Ci!Alina pisze:Ja też chce mieć takie foto jak ostatnie.
robson pisze:bardzo dobre podejście, tak należy korzystać z życia
To jest ideal do ktorego nalezy dazyc! ja tez sie staram!
Święte słowa! Sama przecież dokładnie tak myślę! Tylko jak widzę te "koty" (z mojego kota głównie) błąkające mi się pod ścianami to moje drugie ja zaczyna krzyczeć na mnieHalinkaŚ pisze:Jolu i tak ma być, no powiedz kiedy jak nie teraz będziesz chodzić, jeździć
Ale radzę sobie!;) - Przekrzykuję... i jadę na wycieczkę
Podprowadź mi ten góry bliżej to się zrobiRobert J pisze:Można również w tygodniu po pracy
Ale Ci powiem Robert, że biorę z Ciebie ociupinkę przykładu i pedałuję sobie po okolicy, jak się da! Ale przy Twojej skali to jest maleńka ociupinka
To mój ukochany ekspresik do kawy. Uwielbiam mocne słodziutkie espresso, które na nim przyrządzambuba pisze:jaki sliczny czajniczek!
Dżola Ry pisze:Dość wyjazdów, postanawiam, do Oldskula siedzę grzecznie na dupie
........kobieta zmienną jest.......jak mawiali starożytni RosjanieDżola Ry pisze:I jak zwykle moja silna wola okazała się żałośnie słaba i postanowienie wzięło w łeb!
Szczęściara Mój skończył się 10 lat przed urodzeniem Kiedyś pod Lyonem ( taka zapadła wiocha na południu Francji ) bite 8 godzin łapałem stopa, aż w końcu ktoś się zlitowałDżola Ry pisze:I tu dokonałam smutnego odkrycia, że chyba kończy mi się wdzięk i urok osobisty, który dotychczas gwarantował mi złapanie stopa w ciągu 10 minut po zejściu z gór...
Szło opornie i dopiero po pół godzinie przejechałyśmy te kilka kilometrów na przełęcz, a do domu dojechałyśmy kwadrans przed północą.
Prędzej świat się skończyDżola Ry pisze:chyba kończy mi się wdzięk i urok osobisty
Nieważne: gdzie. Ważne: z kim
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
"Lepiej się w życiu wygłupiać niż wymądrzać" ( ktoś tam )
"Ludzie są coraz lepsi - w udawaniu coraz lepszych" ( też ktoś tam )
No proszę! Jak to się kolega potrafi znaleźć! DziękujęPrędzej świat się skończy
Grunt to porządna kindersztuba!
Taki los autostopowicza - nie zawsze jest gładko, czasem bywa kostropatoGrochu pisze:Kiedyś pod Lyonem ( taka zapadła wiocha na południu Francji ) bite 8 godzin łapałem stopa, aż w końcu ktoś się zlitował
Kuba w swoim autostopowym życiorysie też ma takie doświadczenia!