Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
7 Darów Ducha Świętego - http://kregimodlitwyipostu.eu/start/adw ... -swietego/
Mym ósmym darem jest dar pogan, czyli śpię i mi rośnie.
Mym ósmym darem jest dar pogan, czyli śpię i mi rośnie.
Enjoy your life - never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
czy Duch Święty = Święty Mikołaj = Dziadek Mróz ?
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Wiele rzeczy niby tych samych posiada różne określenia jak moi poganie czy dziewica (ekwiwalent funkiel nówki nieśmiganej ).
Bezinteresowna pomoc bliźnim to prawdziwa cnota, więc jako celebryta dbasz o swój wizerunek. Ja już nic nie muszę.
Bezinteresowna pomoc bliźnim to prawdziwa cnota, więc jako celebryta dbasz o swój wizerunek. Ja już nic nie muszę.
Enjoy your life - never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Babia jaka jest każdy wie.
Z psem na Babią problem chodzić, bo obrońcy przyrody nie wpuszczają i słusznie.
Dlatego najczęściej kombinujemy z Zawoi Czatoży. Też oczywiście nie wolno, ale nie ma budki
Można iść żółtym, albo czarnym, ale ja lubię urozmaicenie, więc poszliśmy takim grzbietem bezszlakowym, który wyprowadza idealnie w miejsce, gdzie czerwony z Markowych Szczawin dochodzi do granicy.
Grzbiet ten oceniam jako zjawiskowy dla koneserów. Jeszcze nigdzie nie widziałem tylu wielkich starych jodeł, powalonych dawno temu, rozkładających się w sposób naturalny.
Piękne to było obcowanie z przyrodą.
A potem do końca dnia było już normalnie i standardowo. Najpierw nielubiane długie podejście na Małą Babią szlakiem granicznym.
Widoki w kierunku Małej Fatry bardzo ciekawe.
Potem klasyka Małej Babiej.
Stok przygotowany na zimowe szaleństwa. Powinien długo wytrzymać, bo narciarze nie zniszczą.
Klasyki ciąg dalszy, zejście na Bronę.
Morza chmur na Słowacji były cały czas.
Klasyczne wyjście na Babią.
Widoki ze szczytu.
Poszliśmy jeszcze na Sokolicę, bo ładnie było na grzbiecie.
Powrót płajem na Markowe Szczawiny, potem zielonym do Markowej i Niebieskim do Czatoży.
Na Babiej zawsze jest fajnie
Z psem na Babią problem chodzić, bo obrońcy przyrody nie wpuszczają i słusznie.
Dlatego najczęściej kombinujemy z Zawoi Czatoży. Też oczywiście nie wolno, ale nie ma budki
Można iść żółtym, albo czarnym, ale ja lubię urozmaicenie, więc poszliśmy takim grzbietem bezszlakowym, który wyprowadza idealnie w miejsce, gdzie czerwony z Markowych Szczawin dochodzi do granicy.
Grzbiet ten oceniam jako zjawiskowy dla koneserów. Jeszcze nigdzie nie widziałem tylu wielkich starych jodeł, powalonych dawno temu, rozkładających się w sposób naturalny.
Piękne to było obcowanie z przyrodą.
A potem do końca dnia było już normalnie i standardowo. Najpierw nielubiane długie podejście na Małą Babią szlakiem granicznym.
Widoki w kierunku Małej Fatry bardzo ciekawe.
Potem klasyka Małej Babiej.
Stok przygotowany na zimowe szaleństwa. Powinien długo wytrzymać, bo narciarze nie zniszczą.
Klasyki ciąg dalszy, zejście na Bronę.
Morza chmur na Słowacji były cały czas.
Klasyczne wyjście na Babią.
Widoki ze szczytu.
Poszliśmy jeszcze na Sokolicę, bo ładnie było na grzbiecie.
Powrót płajem na Markowe Szczawiny, potem zielonym do Markowej i Niebieskim do Czatoży.
Na Babiej zawsze jest fajnie
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
To się minęliśmy. Szkoda, bo chciałem poznać tego słynnego nadpsa. My byliśmy o świcie. Bajecznie....https://photos.app.goo.gl/4dWRThtPa6gq9p6t7
instagram: @zbigniewzbig984
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Pora zacząć nowy rok jakąś małą wycieczką.
Słońce przygrzewa, ale dzień wciąż bardzo krótki, wiec skoczyliśmy tylko w Beskid Mały do Kozubnika. Na miejscu zaskoczyła nas WIOSNA!
Na szczęście śniegu trochę też było. Zaczęliśmy od bezszlakowego wyjścia na Żar.
Stoki zamknięte, wyciągi nieczynne, knajpy, hotele zamknięte... więc czy będą pustki na Żarze? Raczej tak.
Tak jak myślałem. Cisza i spokój.
Smutna tablica, w różnych językach informuje o zamknięciu. Przylepiona dodatkowa kartka rozwiewa wątpliwości, że na sankach i na jabłuszkach też nie wolno.
Stok jest więc całkowicie pusty.
Okrążając zbiornik idziemy na Kiczerę.
Lubię ten odcinek.
Klasyczny kardr.
Widoki na drugą stronę.
Przy wiatce jest choinka. Fajna sprawa
Są też wielbiciele kiełbasy
Idziemy na Snozę. Słońce chyli się ku zachodowi za Czuplem.
Widok na Kiczerę.
No i zaraz zajdzie...
My też zeszliśmy do auta. Zadowoleni z tej małej wycieczki
Słońce przygrzewa, ale dzień wciąż bardzo krótki, wiec skoczyliśmy tylko w Beskid Mały do Kozubnika. Na miejscu zaskoczyła nas WIOSNA!
Na szczęście śniegu trochę też było. Zaczęliśmy od bezszlakowego wyjścia na Żar.
Stoki zamknięte, wyciągi nieczynne, knajpy, hotele zamknięte... więc czy będą pustki na Żarze? Raczej tak.
Tak jak myślałem. Cisza i spokój.
Smutna tablica, w różnych językach informuje o zamknięciu. Przylepiona dodatkowa kartka rozwiewa wątpliwości, że na sankach i na jabłuszkach też nie wolno.
Stok jest więc całkowicie pusty.
Okrążając zbiornik idziemy na Kiczerę.
Lubię ten odcinek.
Klasyczny kardr.
Widoki na drugą stronę.
Przy wiatce jest choinka. Fajna sprawa
Są też wielbiciele kiełbasy
Idziemy na Snozę. Słońce chyli się ku zachodowi za Czuplem.
Widok na Kiczerę.
No i zaraz zajdzie...
My też zeszliśmy do auta. Zadowoleni z tej małej wycieczki
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Trasy zamknięte, a naśnieżają
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ale czego nie rozumiesz?
Jak otworzą, to będą już naśnieżone
Jak otworzą, to będą już naśnieżone
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Kolejny udany spontan.
Dobromił rzucił zaproszenie ogólne - Kościelec (ten w Śląskim).
Dołączyłem się i jeszcze przekonałem wszystkich, żeby iść bezszlakowo grzbietem. Zaoferowałem, że będę torował. Poszliśmy.
Początki były bardzo miłe.
Dzisiaj byliśmy pierwsi co tędy szli, ale wczoraj ktoś już szedł. W nocy napadało sporo śniegu, ale nie było źle. Tobi momentami cały znikał pod puchową kołderką.
Fajna zima.
W końcu śnieg nie jest tylko dekoracją.
Wyżej na grzbiecie zrobiło się trudniej. Więcej śniegu, zawiane.
Wszyscy chcieli torować, ale pozwalałem im co najwyżej tylko trochę. To było moje zadanie.
Aby je móc wykonać używałem środków dopingujących - cytrynówki i malinówki. Miałem moc jak traktor!
Kościelec przed nami. Czuliśmy respekt.
Rozpoczynamy atak szczytowy. Bardzo stromym stokiem porośniętym młodnikiem.
Chłopaki o większym doświadczeniu uważają, że toruję niewłaściwie. Za wolno, nie do końca w kierunku skał. Pozwoliłem im się wykazać.
Dobromił prezentuje technikę przekraczania pnia. Problem w tym, że jak pod niego podszedł, to miał go na wysokości głowy. Tobi nie wierzył, ze to się może udać.
A jednak udało się! Dobromił zadowolony.
Tymczasem Tadek mknie w kierunku skał.
Na same skały wysłaliśmy specjalistę od wspinaczki. Oceniliśmy, że warunki za trudne dla ludzi.
Skały zdobyte!
Teraz jeszcze został tylko mur skalny. Próbujemy go obejść. Mamy tempo 1 metr na minutę. Próbujemy sobie przypomnieć numer do GOPR.
Ale wszystko kończy się dobrze. Kościelec zdobyty!
W stronę Malinowskiej Skały jest już przetarte.
Jednak nam już starczy atrakcji na dzisiaj - schodzimy.
Poszliśmy jeszcze nad Zimnik. Zobaczyć czy są morsy.
Była tylko jedna foczka.
Ale za to jaka sympatyczna!
Aż się chciało dołączyć, jednak to niebezpieczne, bo woda była o jakieś 15 stopni cieplejsza niż powietrze, czyli szło się poparzyć.
No i tyle. Wycieczka w pełni zimowa. Nikt na pewno nie ma niedosytu śniegu
Dobromił rzucił zaproszenie ogólne - Kościelec (ten w Śląskim).
Dołączyłem się i jeszcze przekonałem wszystkich, żeby iść bezszlakowo grzbietem. Zaoferowałem, że będę torował. Poszliśmy.
Początki były bardzo miłe.
Dzisiaj byliśmy pierwsi co tędy szli, ale wczoraj ktoś już szedł. W nocy napadało sporo śniegu, ale nie było źle. Tobi momentami cały znikał pod puchową kołderką.
Fajna zima.
W końcu śnieg nie jest tylko dekoracją.
Wyżej na grzbiecie zrobiło się trudniej. Więcej śniegu, zawiane.
Wszyscy chcieli torować, ale pozwalałem im co najwyżej tylko trochę. To było moje zadanie.
Aby je móc wykonać używałem środków dopingujących - cytrynówki i malinówki. Miałem moc jak traktor!
Kościelec przed nami. Czuliśmy respekt.
Rozpoczynamy atak szczytowy. Bardzo stromym stokiem porośniętym młodnikiem.
Chłopaki o większym doświadczeniu uważają, że toruję niewłaściwie. Za wolno, nie do końca w kierunku skał. Pozwoliłem im się wykazać.
Dobromił prezentuje technikę przekraczania pnia. Problem w tym, że jak pod niego podszedł, to miał go na wysokości głowy. Tobi nie wierzył, ze to się może udać.
A jednak udało się! Dobromił zadowolony.
Tymczasem Tadek mknie w kierunku skał.
Na same skały wysłaliśmy specjalistę od wspinaczki. Oceniliśmy, że warunki za trudne dla ludzi.
Skały zdobyte!
Teraz jeszcze został tylko mur skalny. Próbujemy go obejść. Mamy tempo 1 metr na minutę. Próbujemy sobie przypomnieć numer do GOPR.
Ale wszystko kończy się dobrze. Kościelec zdobyty!
W stronę Malinowskiej Skały jest już przetarte.
Jednak nam już starczy atrakcji na dzisiaj - schodzimy.
Poszliśmy jeszcze nad Zimnik. Zobaczyć czy są morsy.
Była tylko jedna foczka.
Ale za to jaka sympatyczna!
Aż się chciało dołączyć, jednak to niebezpieczne, bo woda była o jakieś 15 stopni cieplejsza niż powietrze, czyli szło się poparzyć.
No i tyle. Wycieczka w pełni zimowa. Nikt na pewno nie ma niedosytu śniegu
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ale w maju ! ...sprocket73 pisze: ↑10 stycznia 2021, 21:32Ale czego nie rozumiesz?
Jak otworzą, to będą już naśnieżone
Włóczęga: człowiek, który nazywałby się turystą, gdyby miał pieniądze.
(J. Tuwim)
(J. Tuwim)
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Gdyby nie torował Tobi, to bylibyście w czarnej (...).
Dla widoku foczki w zimowej scenerii warto było iść przez śniegi.
Dla widoku foczki w zimowej scenerii warto było iść przez śniegi.
Enjoy your life - never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Ceper, przez śniegi warto było iść zdecydowanie
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Radość po zdobyciu Kościelca jak u Szerpów po K2.
chwilo ... trwaj!!!!!
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
https://picasaweb.google.com/115675607410523457166
http://www.panoramio.com/user/1962173
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Nie morsowałeś, bo wskazana jest zaprawa klejnotów w śniegu, ale aż tyle białego puchu nie było nawet w zaspach - sądzę po dzisiejszych fotach w internetach.
Niektórzy szli na kolanach? To marsz pokutny w czasach karnawału czy efekt uboczny spożywanych owoców? Najważniejsze są uśmiechy po przejściu trasy, a że na dopingu? Nawet szerpom się zdarza.
Niektórzy szli na kolanach? To marsz pokutny w czasach karnawału czy efekt uboczny spożywanych owoców? Najważniejsze są uśmiechy po przejściu trasy, a że na dopingu? Nawet szerpom się zdarza.
Enjoy your life - never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- sprocket73
- Turysta
- Posty: 1055
- Rejestracja: 09 czerwca 2011, 15:06
Re: Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
Kolejny spontaniczny wyjazd grupowy! Ostatnio dużo takich wychodzi i fajnie, bo w grupie zawsze jest weselej
Organizatorem był Wiktor. Napisał do mnie w tygodniu. Polica w zimie przez Czyrniec wydawała mi się bardzo fajną propozycją. Jednak myślałem, że są małe szanse na wyjazd, bo trasa dość odległa, trzeba by wstać 4:30, a wiadomo jak że część mojej ekipy lubi pospać. O dziwo nie było protestów i pojechaliśmy
Zaczęliśmy od bezszlakowego podejścia na Czyrniec. Śniegu w sam raz dla Tobiego, nie zapadał się i mógł gonić do woli. W rakietach również szło się rewelacyjnie.
Reszta ekipy w moim śladzie trochę się jednak zapadała. Ale przecież o to chodzi w zimowych wycieczkach.
Potem się na chwilę rozdzieliliśmy, bo chłopaki chcieli jak najszybciej dojść do szlaku, a ja miałem własną wizję. Ukochana poszła za mną, ale idąc w moim śladzie szybko opadła z sił i zniknęła mi z oczu. Była trochę zła. Trochę nawet bardzo.
Jednak tak sobie iść dziewiczą drogą - coś wspaniałego.
Było przepięknie, pojawiły się widoki. Zmieniliśmy też trochę technikę. Torowałem lepiej, małymi kroczkami stawiając rakietę co 10 cm i z przytupem, dzięki temu był mniejszy problem z zapadaniem.
Doszliśmy do szlaku. Okazało się, że nawet lekko przed chłopakami, no ale to nie były wyścigi. Dalej szliśmy już wspólnie przez pięknie ośnieżony las. Widzicie Tobiego?
Widok na Policę z Czyrńca.
Zrobiło się jeszcze piękniej.
Wszyscy mamy duże doświadczenia górskie i znamy się na temacie. Po burzy mózgów ustaliliśmy, że prawdopodobnie widoczne w oddali góry to Tatry!
A obok, bliżej Pilsko.
Długo podziwialiśmy widoki. Taki Chocz przykładowo fajnie się prezentował.
Działo się również jeżeli chodzi o chmury.
Tobi w tym czasie zamarzał. Dałem to zdjęcie na FB, ale nikt nie pożałował zwierzaka. Co za znieczulica!
Poszliśmy dalej przez bajkowy las.
W końcu jakieś atrakcje dla psa
Przy schronisku Tobi celebryta sie popisywał, a inni pili piwo - alkoholicy!
Potem poszliśmy na Okrąglicę.
Odwiedziliśmy kaplicę.
I zeszliśmy na Halę Krupową, gdzie stanęliśmy jak wryci. Co za widok!
Sokół powiedział, że pokaże nam coś lepszego i rozpiął spodnie.
Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Bo Tatry było widać wyśmienicie.
Nawet Ukochana rozpoznała Jagnięcy Szczyt. A tak się złościła, jak na nim byliśmy zeszłego lata, że dużo chodzenia.
Pięknie prezentowały się Wysokie.
Zachodnie również.
Chłopaki od nikona i pentaxa też coś próbowali pstrykać, ale chyba im nie wyszło, bo się nie chwalą. Pewnie teraz będą tygodniami obrabiać, żeby odważyć się pokazać zdjęcia publicznie
Na koniec zeszliśmy na dół. Czarnym szlakiem do samochodów.
Powiem krótko - rewelacyjna wycieczka!
Organizatorem był Wiktor. Napisał do mnie w tygodniu. Polica w zimie przez Czyrniec wydawała mi się bardzo fajną propozycją. Jednak myślałem, że są małe szanse na wyjazd, bo trasa dość odległa, trzeba by wstać 4:30, a wiadomo jak że część mojej ekipy lubi pospać. O dziwo nie było protestów i pojechaliśmy
Zaczęliśmy od bezszlakowego podejścia na Czyrniec. Śniegu w sam raz dla Tobiego, nie zapadał się i mógł gonić do woli. W rakietach również szło się rewelacyjnie.
Reszta ekipy w moim śladzie trochę się jednak zapadała. Ale przecież o to chodzi w zimowych wycieczkach.
Potem się na chwilę rozdzieliliśmy, bo chłopaki chcieli jak najszybciej dojść do szlaku, a ja miałem własną wizję. Ukochana poszła za mną, ale idąc w moim śladzie szybko opadła z sił i zniknęła mi z oczu. Była trochę zła. Trochę nawet bardzo.
Jednak tak sobie iść dziewiczą drogą - coś wspaniałego.
Było przepięknie, pojawiły się widoki. Zmieniliśmy też trochę technikę. Torowałem lepiej, małymi kroczkami stawiając rakietę co 10 cm i z przytupem, dzięki temu był mniejszy problem z zapadaniem.
Doszliśmy do szlaku. Okazało się, że nawet lekko przed chłopakami, no ale to nie były wyścigi. Dalej szliśmy już wspólnie przez pięknie ośnieżony las. Widzicie Tobiego?
Widok na Policę z Czyrńca.
Zrobiło się jeszcze piękniej.
Wszyscy mamy duże doświadczenia górskie i znamy się na temacie. Po burzy mózgów ustaliliśmy, że prawdopodobnie widoczne w oddali góry to Tatry!
A obok, bliżej Pilsko.
Długo podziwialiśmy widoki. Taki Chocz przykładowo fajnie się prezentował.
Działo się również jeżeli chodzi o chmury.
Tobi w tym czasie zamarzał. Dałem to zdjęcie na FB, ale nikt nie pożałował zwierzaka. Co za znieczulica!
Poszliśmy dalej przez bajkowy las.
W końcu jakieś atrakcje dla psa
Przy schronisku Tobi celebryta sie popisywał, a inni pili piwo - alkoholicy!
Potem poszliśmy na Okrąglicę.
Odwiedziliśmy kaplicę.
I zeszliśmy na Halę Krupową, gdzie stanęliśmy jak wryci. Co za widok!
Sokół powiedział, że pokaże nam coś lepszego i rozpiął spodnie.
Ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Bo Tatry było widać wyśmienicie.
Nawet Ukochana rozpoznała Jagnięcy Szczyt. A tak się złościła, jak na nim byliśmy zeszłego lata, że dużo chodzenia.
Pięknie prezentowały się Wysokie.
Zachodnie również.
Chłopaki od nikona i pentaxa też coś próbowali pstrykać, ale chyba im nie wyszło, bo się nie chwalą. Pewnie teraz będą tygodniami obrabiać, żeby odważyć się pokazać zdjęcia publicznie
Na koniec zeszliśmy na dół. Czarnym szlakiem do samochodów.
Powiem krótko - rewelacyjna wycieczka!