Ku nadmorskim poligonom (2021)

Relacje z górskich wypraw i innych wyjazdów oraz imprez forumowiczów. Ten dział jest przeznaczony dla osób, które chcą opisać swoje relacje i/lub pokazać zdjęcia ze spotkań nie będących Klubowym Zjazdem lub Górską Wycieczką Klubową.

Moderatorzy: HalinkaŚ, Moderatorzy

Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 25 stycznia 2022, 9:52

Do terenów nadmorskich dobijamy kilka kilometrów na wschód od Kołobrzegu. Znajdują się tu pozostałości lotniska Bagicz. Zbudowane zostało w latach trzydziestych przez Niemców. Po wojnie teren był wykorzystywany przez wojska radzieckie, a pobliska miejscowość Podczele była osiedlem garnizonowym. Wtedy też lotnisko zostało rozbudowane o nowe, dłuższe pasy startowe, dodatkowe kilkadziesiąt hangarów, bazy paliwowe i bocznice kolejowe.

Lotnisko w Bagiczu jest m.in. znane z dosyć spektakularnej katastrofy lotniczej w 1989 roku. Stąd właśnie w ramach treningu wystartował radziecki MiG i bardzo szybko okazało się, że ma poważnie uszkodzony silnik. Przewidując rychły upadek do morza, pilot podjął decyzję o katapultowaniu się. Po opuszczeniu maszyny przez pilota silnik zaczął pracować prawidłowo. Bezzałogowy samolot przebył jeszcze bardzo daleką drogę - przeleciał nad Niemcami, Holandią i pewnie leciałby przez nikogo nie niepokojony dalej. Ale skończyło się paliwo i samolot spadł na małe belgijskie miasteczko zabijając jedną osobę.

Krążyły również pogłoski, że za niemieckich czasów powstało tu lotnisko podziemne. Na ile było w tym jakieś ziarnko prawdy a na ile to tylko legenda - nie wiadomo. Myśmy niestety żadnych tajnych podziemi osobiście nie namierzyli ;)

Żołnierze radzieccy ostatecznie opuścili lotnisko w 1992 roku. Podczele stało się mieszkalną dzielnicą Kołobrzegu. Obecnie kawałek lotniska wykorzystuje aeroklub. Większość hangarów została niestety rozebrana w latach 2012-2013. Po kiego diabła skoro nic tam nie zbudowano nowego? Tego nigdy nie zrozumiem… Przybyliśmy więc tutaj zdecydowanie za późno. Ale i tak postanawiamy poszukać jakiś pozostałości dawnej bazy.

W odpowiedni klimat wprowadza już sam dojazd. Jedziemy jedną z bocznych dróg. To nie są kałuże - to rozlewiska rzeczki, która konsekwentnie zaczęła wyjadać betonową nawierzchnię :)

Obrazek

Obrazek

Pusty hangar udaje się odnaleźć jeden. Pozostałe są zamknięte, przerobione na inne cele albo zburzone :(

Obrazek

Jedynie na zarastającym betonie można tu użyć. Tego jest masa. Idziesz w krzaki na kibelek a tu myk! płytówka! :)

Obrazek

Mamy na dzisiaj dwie główne misje! Jedna to wsadzić nogę do morza, a druga dotyczy pozyskania ryb! Najlepiej drogą kupna ;) Bo z wędką na plaży to nas raczej pogonią, a poza tym znając nasze szczęście (czy raczej brak umiejętności) to i tak się nic nie złapie. No i takie zakupione zazwyczaj są już zapieczone w bułeczce albo uwędzone, więc to kolejny plus. Ale łatwiej powiedzieć niż zrobić. Miejscowość nadmorska, ale w turystów rybami tu jakoś nie rzucają. Namierzamy wprawdzie jeden sklep, malowniczo położony w terenach magazynowych, gdzie płytowa nawierzchnia zapewne pamięta jeszcze czasy świetności radzieckiego lotniska...

Obrazek

Obrazek

A w cieniu można odpocząć na kanapie! :)

Obrazek

Klimaty zdecydowanie bubowe, ale na zaopatrzenie się to nie przekłada. Sklep zamknięty na głucho, a napotkani robotnicy mówią, że na rybkę to się trzeba wybrać do Sianożętów. Rzut oka na mapę. Kilka kilometrów spaceru plażą - czemu nie? Zwłaszcza, że zwiedzanie dawnego lotniska poszło nam nadpodziw szybko…

Tutejszy morski brzeg jest bardzo charakterystyczny, bo cały ponabijany drewianymi palikami. Nie wiem czy to ma pełnić funkcje falochronów czy tylko ubarwienia wizualnego krajobrazu :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W większości słupki mają malowniczo postrzępioną fakturę.

Obrazek

Obrazek

Uroku dodaje im spore oglonienie, w różnistych kolorach i deseniach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ptactwa tu także dostatek i co najważniejsze - pięknie pozuje! :)

Obrazek

Obrazek

Nieraz między dwoma rzędami palików występuje spora rura.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W innych miejscach do morza schodzą omszałe betonowe płyty. Rozważamy jakie mogło być ich przeznaczenie, ale raczej to pozostałość z czasów funkcjonowania lotniska i zapewne ma jakąś poligonową przeszłość.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawym miejscem jest ujście do morza niewielkiej rzeczki, która rozcina całą plażę. Fajne meandry, rozlewiska, a piasek jest rdzawy i pokarbowany!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W korycie rzeczki, zgodnie z lokalną tradycją, też są drewniane paliki :)

Obrazek

Kabak ochoczo zwiedza mniej lub bardziej zruinowane zabudowania położone na samej plaży. Dominuje tu styl obronny, z basztami i fosami. Widać to architektura typowa dla regionu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wyrzuciło też na brzeg jakieś zwierzę, które mi się wydawało, że nie żyją w wodach Bałtyku! ;)

Obrazek

Fragmenty klasycznego plażowania też były!

Obrazek

Obrazek

Klify są niewysokie i raczej chaszczowate. Przypominają odrzańskie starorzecza.

Obrazek

Im bliżej Sianożętów tym paliki stają się równiejsze, mniej powygryzane, a tłum się zagęszcza…

Obrazek

Uroki polskiego wybrzeża w pigułce ;)

Obrazek

Ale czego się nie robi, jakich wyrzeczeń się nie podejmuje - dla osiągnięcia celu!

Obrazek

Wracamy na nasze lotnisko. W świetle zachodzącego słońca rzeczne zakręty i palikowiska jeszcze bardziej nabierają uroku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tam to już chyba jest Kołobrzeg.

Obrazek

Nurkujące za horyzont słońce ma bardzo dziwny kształt…

Obrazek

Mamy okazję też podziwiać scenkę dość wyszukanych oświadczyn. Nie wiem czy to dobrze rokuje na dalsze życie we dwoje, ale na chwilę obecną to bardziej się interesują fotografem niż sobą nawzajem.

Obrazek

A w kwestii noclegu. Dziś rano mieliśmy już wizję spania w opuszczonym hangarze dawnego lotniska, tak jak niegdyś koło Vepriai na Litwie ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... -baza.html ) Kończymy dzień na pasie startowym pomiędzy niemieckimi kamperami. Ot - marzenia kontra rzeczywistość ;)

Ale nie jest tak źle - stoimy w miłej zatoczce przy betonowych blokach zatarasowujących przejazd dalej.

Obrazek

Obrazek

Nad głowami latają nam różniste kukuryźniki z aeroklubu ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Od niemieckich emerytów sączą się ciche bawarskie melodie. I mamy nawet imitację ogniska ze świeczek :)

Obrazek

Obrazek

Na koniec zagadka z gatunku trudnych - jakie zwierzę nasze dziecko lubi najbardziej?? ;)

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 26 stycznia 2022, 16:26

A my tymczasem suniemy dalej wzdłuż wybrzeża. Zawijamy do miejscowości Ustronie Morskie, a raczej do jego peryferyjnej dzielnicy nazywającej się chyba Wieniotowo. Znajduje się tutaj dawny wojskowy ośrodek wypoczynkowy "Barka". W internecie nadal można znaleźć stronę z namiarami na niego. Ale telefony już nie odpowiadają ;) ( http://wypoczywam.pl/?w=BARKA-O%B6rodek ... ekty&ob=67 )

Na sam teren ośrodka nie dajemy rady wjechać (zwłaszcza tłustym busiem) bo wjazd zatarasowano betonowymi podkowami.

Obrazek

Ale placyk przy płytówce, kawałek przed ośrodkiem, też wygląda dość dogodnie na nocleg.

Obrazek

Cóż zrobić... nad polskim Bałtykiem “kołami do morza” to raczej nigdzie się nie da - tak coby nam fale szumiały do snu, no i jeszcze to było na legalu. Dobry więc i placyk pod sosnami. Busia przestawiamy kilkakrotnie. Jak to bywa w terenach nadmorskich duje dość mocny wiatr, a rosnące sosny są nie takie jak u nas na południu - tylko krzywe. No i mi się ciągle wydaje, że źle stoimy i że w nocy nam się któraś sosna zwali na łeb. Moje wrażenie potęguje fakt, że jedna sosna leży…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Łażę więc w kółko, cmokam i obczajam trajektorie ewentualnych sosnowych lotów ;) Po trzecim przestawieniu busia w kolejne miejsce, które na daną chwilę wydaje mi się bezpieczniejsze, toperz obiecuje, że jak jeszcze będę marudzić - to mnie natychmiast zawiezie do najdroższego hotelu w Ustroniach i będę tam musiała zostać 3 dni. Ajjj! To ja już wolę spadające sosny, niech im będzie! ;)

W stronę morza ruszamy pieszo. Ośrodek jest położony na samej wydmie. Z niektórych domków to chyba z okna można było wskoczyć do morza! Właśnie w takim miejscu, z atmosferą dawnych lat, chciałabym dziś spać! Szkoda, że skoro sam ośrodek nie działa, nie można tu podjechać np. za opłatą i wykorzystać miejsce jako kemping. Wiszą tabliczki, że teren prywatny. Że też właściciel nie woli zamiast walnąć betonowych bloków - posadzić ciecia, który by kasował za wjazd i ewentualny nocleg. Patrząc jaki jest ruch - nie my jedni byśmy na to poszli. Spotykamy np. kilkunastu motocyklistów, którzy oczywiście są w stanie ominąć bariery drogowe i podjeżdżają pod same domki, ale obawiają się rozbijać tu namioty. Nawet podchodzą do nas i pytają czy się orientujemy czy ktoś pilnuje tego terenu, komu można dać w łapę? Czy będzie dym jak tu zostaną? Czy ich ktoś przepędzi w nocy albo wezwie policję? Czy może mamy telefon do właściciela terenu? Niestety wiemy tyle co oni…

W ośrodku był jeden duży budynek - pewnie jakiś biurowy. Od strony morza prowadzi do niego aleja z betonowych płyt, zasypana gęstym słojem igliwia.

Obrazek

Obrazek

Widać wyraźnie młodnik, który rzucił się tu na łąki po zniknięciu ludzi. Ciekawe czy będzie mu dane dorosnąć...

Obrazek

Wnętrza budynku są praktycznie już puste.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Długo rozważamy co to jest - czy ośmiornica, czy pająk? czy może jednak statek kosmiczny?

Obrazek

Kabak bardzo chciał mieć skrzydełka!

Obrazek

Akcent górski w nadmorskich krainach…

Obrazek

Czy to oznacza, że jakaś ekpa tu jednak wbiła i spała w busie?

Obrazek

Okoliczny las jest cały nafaszerowany malutkimi domeczkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany domków pokrywają ciekawe, kolorowe malunki. Chyba były tu jakieś warsztaty graficiarzy, bo praktycznie każdy malunek jest bardzo staranny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu ukłon w stronę dawnej nazwy! :) Miło!

Obrazek

A tam między drzewami już przebłyskuje morze!

Obrazek

Obrazek

Tu chyba była jakaś estrada?

Obrazek

Po zachodzie słońca mija nas parka zmierzająca z plecaczkami ku domkom. Im się pewnie uda jakoś tam zaszyć, w odróżnieniu od nas czy motocyklistów...

Wieczór mija miło pod krzywymi sosnami. Dziś, podobnie jak wczoraj, siedzimy sobie przy świecach.

Obrazek

Obrazek

Chyba koło północy przyjeżdża policja. Parkują jakieś 50 metrów od nas i długo siedzą w aucie na zapalonych reflektorach. Potem je gaszą i jeden koleś idzie w naszą stronę energicznym krokiem, ze srogą miną jakby mówiącą: “Zaraz wam wdupie mandat”. Pewnie zauważył “ognisko” i już mu ślinka pociekła z ryja… Gdy jest jakieś 3-4 metry od nas - nagle się zatrzymuje, robi obrót na pięcie i wraca do radiowozu. Bez słowa… Pewnie zauważył świeczki… “Chyba ten pan zabłądził! Albo coś zgubił!” - komentuje na głos kabak.

A potem policaje biorą latarki i ruszają w stronę ośrodka. Ufff… dobrze, że motocykliści tam nie zostali… Wracają po pół godzinie. We dwóch, jak poszli. Znaczy parki nie znaleźli! Dzielni! Dobrze się ukryli :)

Ustronie Morskie to nie tylko opuszczony ośrodek! To przede wszystkim bunkry! Leśne, wydmowe, plażowe umocnienia! Ale o tym w następnej relacji!

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 28 stycznia 2022, 19:40

Wyłazimy na plażę. Dziś jest pierwszy naprawdę ciepły dzień, więc toperz i kabak myślą tylko o kąpieli. Zostawiam więc ich na piachach, a sama idę szukać bunkrów, które się czają w pobliskim lesie, fajnie wkomponowane w pagórkowaty teren. Nazywają je BAS 31. Zostały zbudowane po wojnie jako jedno z umocnień do ochrony wybrzeża. Swoją działalność wojskową zakończyły jakoś w latach 70 tych i od tego czasu miejsce zarasta i maskuje się coraz lepiej :)

Według danych znalezionych w internecie są tu cztery zachowane “stanowiska ogniowe” - trzypoziomowe, betonowe bunkry o bardzo podobnej do siebie konstrukcji. A ja tam łażąc miałam wrażenie, że znalazłam takowych 5! Raczej nie sądzę, aby w takim popularnym terenie mógł się uchować tajny bunkier, którego nikt inny nie znalazł, więc albo mi się przywidziało albo co najbardziej prawdopodobne - klucząc po lesie wlazłam dwa razy na ten sam i się nie zorientowałam ;) Albo bunkry widmo istnieją jednak naprawdę ;)

Główna różnica pomiędzy tymi budowlami jest taka, że im dalej są położone od głównego deptaku na plażę - tym bardziej zarastają je krzaki, mech i pnącza.

Do pierwszego prowadzą schodki wyglądające wręcz jak pozamiatane ;) Murki są widoczne, a bluszcze szczątkowe.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

“Dziedziniec” też praktycznie niezarośnięty zielonością.

Obrazek

Na dolnym poziomie takie oto klimaty. Wyraźnie kiedyś było tu więcej części metalowych.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy kolejnym bunkrze widać już większą ilość roślin, próbujących się zaprzyjaźnic ze starym betonem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany o barwach rdzawo - omszałych. Pojawiają się też sufitowe nacieki. W piwnicach coraz więcej wody.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No to szukamy kolejnych pagórków! Im dalej w las tym więcej drzew ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ściany dolnych poziomów noszą tu chyba ślady jakiegoś maskowania z dawnych lat? Bo na graffiti zostawione przez zwiedzających raczej to nie wygląda.

Obrazek

Obrazek

Ostatnie bunkry miejscami ciężko dojrzeć spomiędzy splątanej dżungli - co dodaje im niesamowitego uroku!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Najciekawsza w tym lasku jest betonowa wieża, robiąca kiedyś za "punkt kierowania ogniem". Teraz można tu sobie zajarać z królikiem i myszą ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do wieży wchodzi się od dołu, przez taki oto spory otwór.

Obrazek

Wejście z drugiej strony.

Obrazek

Bunkier podwieżowy jakby dostał niestrawności od nadmiaru ziemi i mu się ulało ;)

Obrazek

Obrazek

Spotykam tu dwóch kolesi. Gawędzimy sobie o równouprawnieniu i “dżenderach” ;) Bo oni właśnie zostawili swoje żony i dzieci na plaży, więc teraz mogą na spokojnie pozwiedzać ruiny leśne. Śmieję się, że ja tym razem mam dokładnie tak samo! Oglądamy też mapy, pokazuję im bunkry w Ustce, które planujemy odwiedzić za kilka dni. Chłopaki się bardzo napalają, bo nie słyszeli o tym miejscu i twierdzą, że jadą jutro - i na bank to się skończy rozwodem ;)

Skądinąd biorąc pod uwagę jak potem wyglądało nasze zwiedzanie “opuszczonego” poligonu koło Ustki, bardzo jestem ciekawa jak poszło chłopakom i czy mieli jakieś dodatkowe ciekawe przygody ;)

Na górne piętro wieży można wyjść po chybotliwych drabinach zbitych gwoździami z gałęzi. Gdzie nie starczyło gwoździ - szczebelki powiązano sznurkiem. Jakis McGywer tu dział i chwała mu za to! :) Śmieje się, że drabiny były tak chybotliwe, że nawet aparat nie umiał na nie dobrze ostrości złapać ;)

Obrazek

Obrazek

Ja wyłażę na półtorej drabiny, do ostatnich szczebli omotanych sznurkiem jakoś nie mam zaufania... A i tak potem rozważam czy uda mi się zejść w całości... W dół jakoś jest trudniej i drabina ma większe odchyły od pionu. Chłopaki puchną z męskiej dumy i komentują, że tak to bywa z babami, że nawet te co lubią bunkry, trzeba potem zdejmować z drabiny i jak to dobrze, że oni tu są i mnie uratują. Szczęśliwie udaje mi się zejść, na lekko miękkich nogach i zawrotem głowy od kolebania, ale osiągam ziemię samodzielnie.

Tak wygląda górne piętro wieży.

Obrazek

Ta mini drabinka to już całkiem nie wiem dokąd miała prowadzić. Może po niej jakoś można było wejść na dach?

Obrazek

Uznawszy wieżę za zwiedzoną (w ramach swoich możliwości), żegnam się z chłopakami i odchodzę w las. Chwilę później słyszę: ”Kuliżanko! Kuliżanko w czerwonych spodniach! Proszę, wróć tu na chwilę!” Czyżbym czegoś zapomniała? Zgubiła? Wracam. A tu jeden z nich, ten większy i grubszy, stoi na drabinie, która przeważa do tyłu. Już raz nim rąbnęło o beton. Ten drugi, będąc znacznie lżejszym, sam drabiny utrzymać nie może. Razem udaje się docisnąć drabinę i wszyscy docierają na dół...


Idąc dalej plażą, co chwilę trafiamy na jakieś tereny wojskowe z masztami i antenami.

Obrazek

Wygląda to na wciąż będące w użytku. Płoty szczelne, a na terenie kręcą się ludzie i coś naprawiają.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

To ponoć był “zapasowy punkt kierowania ogniem” - pewnie jakby ten z myszą i królikiem się zepsuł ;) Szkoda, że nie bardzo jest jak podleźć bliżej...

Obrazek

Płytowe chodniczki odbijające w zarośla, doprowadzają zazwyczaj do zasieków, za którymi siedzą odnowione budynki.

Obrazek

Obrazek

Wybrzeże znów jest ciekawe i urozmaicone, ale w zupełnie inny sposób niż wczoraj. Tak jak między Podczelem a Sianożętami krajobraz upływał pod znakiem palików - tu na wydmach i na plaży można napotkać sporo starych umocnień - jakieś małe schrony, wnęki, tuneliki. Jedno jest pewne - w czasie ulewy byłoby się gdzie schować! Tak jak wczoraj dominowało omszałe drewno, to dzisiaj towarzyszy nam głównie beton, momentami udekorowany też metalem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są też fragmenty solidnych ogrodzeń z dawnych lat. Wygląda jakby mogły być niegdyś pod napięciem - pewnie aby chronić teren przed różnymi zbyt ciekawskimi bubami ;)

Obrazek

Obrazek

Na środku plaży stoi żelazny parawan. Czy wspominałam już kiedyś, że taki odłam nadmorskiego parawaningu bardzo do mnie przemawia?

Obrazek

Obrazek

Z lekka stępione zęby smoka strzegą klifu? ;)

Obrazek

A tu ktoś robił jakby babki, ale nie z piasku tylko z betonu!

Obrazek

Obrazek

Na brzegu czy w wodzie nietrudno o fragmenty betonowych płyt.

Obrazek

Obrazek

Nieraz są już są na tyle omszałe, oglonione, że wręcz nie sposób na pierwszy rzut oka odróżnić je od naturalnych kamulców.

Obrazek

Niektóre fragmenty dawnych umocnień zostały ozdobione tematycznie. Coby człowiek widział morze, nawet gdy patrzy w stronę przeciwną ;)

Obrazek

Obrazek

Chyba wszędzie po tutejszych lasach są rozsiane małe bunkierki, np. my znaleźliśmy taki faszerowany wykładzinami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Klify porastają splątane zarośla. Coś w tym jest, że las na poligonach zazwyczaj przedstawia się ciekawiej niż taki klasyczny. Bardziej przypomina dzikie knieje niż plantacje kukurydzy sadzonej pod sznurek. Jakaś to taka dziwna reguła - i nie dotyczy tylko nadmorskich krain.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy ujściu rzeczki do morza kręci się spory tłum. To chyba jakieś ulubione w okolicy miejsce piknikowe.

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 05 lutego 2022, 18:01

Jedziemy zobaczyć ujście kanału łączącego jezioro Jamno z morzem, między Unieściem a Łazami. Mają tu fajny, betonowy falochron.

Obrazek

Obrazek

Walory tego obiektu doceniły też mewy, kormorany i wszelakie inne ptactwo.

Obrazek

Obrazek[/img]

Obrazek

Niestety suchą stopą na falochron się nie wlezie... A jest na tyle chłodno, że nie chce mi się płynąć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pogoda jest jakaś taka niewyraźna i mamy poczucie, że zaraz nam doleje. Acz ma to swoje ogromne plusy - z plaży wymiotło praktycznie wszystkich.

Obrazek

I znów “szlak” z Hatifnatem! Chyba ten sam, co spotkaliśmy rok temu w Kątach Rybackich!

Obrazek

Jak już sezon na kanały, to obczajamy dziś też drugi podobny - łączący jezioro Bukowo z morzem, między Dąbkami a Dąbkowicami. Tu jest zupełnie inaczej - nie ma falochronu z betonu. Dziwne... czyli tam jest potrzebny a tu nie? Miejsce zdawałoby sie analogicze w sensie zagrożeń sztormowych...

Brzegi kanału są całe usiane palikami. Są paliki małe i duże. Małe ledwo co wystają z wody. Wygląda jakby kiedyś były na nich jakieś pomosty?

Obrazek

Obrazek

Klimaty bardzo podobne jak w rejonie Bagicza.

Obrazek

Obrazek

W Dąbkach zaglądamy do opuszczonego ośrodka wczasowo - kolonijnego Baltic - Tourist. Co ciekawe czasem pisane przez samo "u" a czasem przez "ou".

Obrazek

Idealne miejsce na spacer bo częściowo zadaszone, a właśnie zaczęło lać. Nie wiem ile lat już stoi pusty, ale internetowa stronka jeszcze działa... ( http://www.nadmorzem.net/dabki/osrodki/baltic-tourist/ )

Porównanie stanu sprzed kilku (kilkunastu?) lat i teraz. Z podobnych w miarę ujęć. Niestety stare zdjęcia znalazłam dopiero po powrocie, więc nie udało mi się dobrać lepszych kadrów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Schody brukowane mchem i fragmentami krzeseł.

Obrazek

Antena się do nas uśmiecha. Wygląda jakby jej było dobrze wśród bujnych pnączy.

Obrazek

Stopień zniszczenia wnętrz nie wskazuje na działanie sił przyrody czy nawet szabrowników/złomiarzy. Wygląda jakby ktoś dostał szału i rwał/gryzł/szarpał wszystko co mu wpadło pod rękę.

Obrazek

Tu chyba resztki stołówki i dawnych tematycznych malowideł naściennych.

Obrazek

A wokół morze zieloności, teraz w oparach wilgoci i szumiące od gęsto padającego deszczu.

Obrazek

Obrazek

Niektóre pomieszczenia mieszkalne noszą ślady mniejszych lub większych pożarów.

Obrazek

Obrazek

Kiedyś grywali tu i w kosza, i w siatkówkę…

Obrazek
Obecnie boiska z lekka zarastają. Najbujniej rzuciły się klony, większość z nich jest już większa ode mnie. Chyba bytowanie na asfalcie im sprzyja!

Obrazek

Gdzieś dalej w czeluściach przyośrodkowych ogrodów. Ot takie schodki donikąd…

Obrazek

Ten dziś padający co chwilę deszcz ma jeden wielki plus! Zaraz obok zapomnianego ośrodka jest wesołe miasteczko i mimo chwilowego ustania opadu - ono też wygląda jak opuszczone! Jesteśmy jego jedynymi użytkownikami. Gdyby nie obsługa to tylko wiatr by hulał w koronach ptaszorów i uśmiechniętych japach nałogowych palaczy.

Obrazek

Obrazek

Ciężko powiedzieć kto z nas jest bardziej zachwycony możliwością powożenia się na smoku czy innym łabędziu ;) Czasem posiadanie dzieciaka jest bardzo wygodne! :) Bo tak każdy by powiedział "stara a głupia" - a tak "dobra matka dba o rozrywkę dla swego potomstwa"! :P

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A ta pani na obrazku wygląda trochę jak notoryczna ofiara przemocy domowej ;)

Obrazek

Na jednym z czynnych ośrodków namierzamy ciekawy balkonik wokół kominowy. Nawet się chwilę zastanawiamy czy nie podejść i zapytać o możliwość wynajęcia apartamentu z dostępem do tego balkonu. Pewnie mina na recepcji byłaby bezcenna, a nuż by się udało?

Obrazek

Najfajniejszym miejscem namierzonym w Dąbkach jest pewna nadmorska uliczka. Zaułek jakby przeniesiony z innego świata. Jak wędrówka w czasie lub teleportacja nad któreś ze wschodnich mórz.

Obrazek

Ciekawy jest wąski tor i wagonik szynowy, przymocowany na solidnych stalowych linach. Co on wozi? Ryby? Całe łódki? Wygląda na wciąż na chodzie i używany!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wszędzie wokół klimatyczne budyneczki. W każdym bym chciała zanocować! :)

Obrazek

Obrazek

Owa przemiła uliczka doprowadza do nabrzeża, na którym jest jakby mini port. Stoi kilka kutrów, a zapach ryby roznosi się dokoła!

Obrazek

Szyny i liny kolejkowe dochodzą gdzieś mniej więcej do połowy plaży.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Miejsce cumowania łódek z przepołowionym kotem.

Obrazek

I co najważniejsze! Mają tu sklep z darami morza! Chyba największy wybór na całej naszej trasie.

Obrazek

Wraz z flądrą, węgorzem i łososiem jedziemy w stronę Łaz. 10 lat temu, w pewien zimowy dzień, upatrzylismy sobie tam pewne miejsce. I mamy teraz względem niego poważne plany!

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 09 lutego 2022, 10:00

Niedaleko Łaz, na wąskiej, piaszczystej mierzei pomiędzy morzem a jeziorem Jamno, stacjonował 67. Dywizjon Rakietowy i 231.kompania radiotechniczna. Trzymali tu pociski ziemia-powietrze umieszczone na pojazdach, które ukrywały się w dobrze zamaskowanych garażach. Mieli też stację radarową, warsztaty, magazyny - zabudowań było sporo! Baza ta działała w latach 1973 - 1995.

Potem jednostkę zlikwidowano, rakiety wywieziono w inne miejsce, część budynków zburzono albo zasypano piaskiem, a inne popadły w ruinę. Obecnie ponoć cały obszar jest własnością prywatną. Jedni mówią, że teren jest przygotowywany pod nowe inwestycje typu hotele, a inni, że jest to niemożliwe z racji na stanowiska lęgowe chronionych ptaków. Póki co jedno jest pewne - w ruinach świetnie się lęgną jaskółki i nietoperze! I one zdecydowanie nieprzychylnie patrzą na wizje rozbudowy kurortu. Tak samo zresztą jak dzicy eksploratorzy i biwakowicze, których również tu nie brakuje. Nigdy bym nie pomyślała, że jest tylu miłośników bytowania w tego typu opuszczonych miejscach. Spotykamy tu i niemieckich kamperowców, i terenówki wklinowane w usiany żelbetem piach, i miłośników zabaw na linach. Najciekawsza jest chyba ekipa młodzieży, która przyjechała tu z Rzeszowa na elektrycznych hulajnogach. Ponoć opracowali jakąś świetną metodę darmowego ładowania na stacjach benzynowych jednocześnie 14 pojazdów! Nie wiem jak nie wypiździ korków (bo jedna knajpa to ponoć prawie spłonęła, jak próbowali tam zastosować podobną taktykę ;)

W doborze miejsca na biwak nie mamy dużego wyboru. Po pierwsze busio musi tam dojechać i się nie zakopać (a busio miał chyba w swojej rodzinie jakiegoś kreta, bo potrafi się wkopać dosłownie wszędzie). No i miejsce musi być wolne, a w większości dogodnych miejsc stoją już stoliczki Niemców nakryte koronkowymi serwetkami, mniej lub bardziej ukryte namiociki albo cała pryzma hulajnóg zamotanych łańcuchem (jakby ktoś chciał zwędzić - to musi naraz wszystkie 14! :P

Węszymy w kilku miejscach, ale ostatecznie osiedlamy się pod blokiem z kominem. Ważnym aspektem owego biwaku jest też potencjalna możliwość ewakuacji w zadaszone miejsce - jako że pogoda jest dosyć zmienna.

Obrazek

Dla porównania - to samo miejsce w grudniu 2011. No bo juz kiedyś los nas tu rzucił. Wygląd budynku prawie bez zmian.

Obrazek

Nasze miejsce ogniskowe jest w linii prostej położone dość blisko szosy, ale oddziela nas od niej szczelny szpaler zarośli i dość wysokie betonowe murki. Ognisko płonie na betonie, co jest dużym plusem, bo raz że fajny klimat, a dwa nie trzeba się przejmować, że coś się zjara. Daszek pod ręką - miejsce po prostu idealne!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasza dzisiejsza obiadokolacja przedstawia się nadpodziw apetycznie!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Gdy noc nadciąga, a dawny poligon spowija ciemność, zaczynamy coraz bardziej odczuwać, że mamy za plecami puste czeluście opuszczonego budynku. Nie wiem czy zwabione światłem ogniska, ale raz po raz zaczynają wylatywać z budynku nietoperze, czasami mijając nasze głowy dosłownie o centymetry. Jeden mam wrażenie, że otarł mi się brzuszkiem o piórko na kapeluszu ;) Każdy nietoperek zachowuje się podobnie - wylatuje, robi kilka okrążeń nad ogniskiem i daje w długą w stronę plaży. Ale nie tylko nietoperze powodują coraz częstsze oglądanie się za siebie i wiercenie wzrokiem w namacalną ciemność za pustymi otworami dawnych okien - tam coś łazi! I to jest coś dużego. I sapie. Kilka razy pojawiają się też jakby rozbłyski światła. Ale to coś nie idzie, nie zwiedza... To coś się czai! Gdy tylko wchodzimy do budynku, świecimy latarkami - wszystko milknie. Nie ma kroków, nie ma świateł, nawet jakby oddech to coś wstrzymywało. Po jakimś czasie sprawa się wyjaśnia. Trzech lokalnych chłopaczków dało nogę z domu i wybrało się na nocną wyprawę. Mają jedną latarkę i ciężko stwierdzić czy bardziej są posrani ze strachu czy bardziej spragnieni przygód. Pytają nas czy spotkaliśmy już jakieś duchy albo chociaż satanistów albo narkomanów. Są bardzo zawiedzeni, gdy mówimy, że nie. Nie wiem czy wrócili do domów czy udali się w stronę innych zabudowań dalej szukając wrażeń. No i od tego czasu już nic nie łazi. No prawie nic… Bo czasem krople deszczu sączące się przez nieszczelności w dachach brzmią nieco dziwnie… ale to pewnie już tylko i wyłącznie nasza wyobraźnia ;)

Postrzępione ruiny fajnie podświetlają pełgające, ciepłe płomienie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W nocy idziemy na spacer na plażę. Tak wygląda z daleka biwak ekipy w terenówkach. Zabawne, jak zupełnie inne światło od naszego! Nie wiem co oni tam mają za reflektor, ale moc ma solidną!

Obrazek

Rano witają nas ogromne stada ptactwa! Chyba gdzieś migrują? Obsiadły wszystkie drzewa i krzaczki.

Obrazek

Obrazek

Są też rozrzucone bezładnie na pół nieba! I kwik niesamowity! Długo stoimy i wgapiamy się w to niecodzienne zjawisko!

Obrazek

Obrazek

Idziemy dziś dokładniej pozwiedzać bazę. Budynek, przy którym spaliśmy i nocą odbijał echem stukot kroków i spadających kropel, za dnia prezentuje się dosyć nijako. Ot pusta, wypalona wydmuszka. Ale na wiatę piknikową nadaje się wybornie!

Obrazek

Kolorowe malowidła ubarwiają nieco jego odarte do gołego muru wnętrza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widoki z okien.

Obrazek

Widać, że jednostka była zbudowana na wydmie... Drogi zdecydowanie niebusiowe tu mają! Grzęźnie się nawet idąc piechotą!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jakże malowniczo są tu pokarbowane te drogi!

Obrazek

Obrazek

Acz są też fragmenty gruntów solidnie utwardzonych!

Obrazek

Raz po raz z zarośli wychyla jakiś spory hangar.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napis już trochę nieczytelny acz chyba czegoś tu zabraniają robić bez nadzoru.

Obrazek

Widać upływ lat... Całkiem duże drzewka już tu porastają na dachach i we wnętrzach...

Obrazek

Obrazek

A tu chyba najwiekszy zachowany budynek i główne miejsce imprezowe rejonu - wczoraj zasiedlone przez ferajnę hulajnogową.

Obrazek

Obrazek

Widać wręcz stałe zagospodarowanie terenu - ławeczki, stoliki, wyznaczone miejsce ogniskowe.

Obrazek

Grunt to maskowanie stosowne do sytuacji ;)

Obrazek

Pozostałości napisów z czasów działania jednostki.

Obrazek

Obrazek

I feeria kolorów twórczości współczesnej. Acz do klimatu psychodelicznej bazy z Estonii jeszcze trochę brakuje ;) ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... ispea.html )

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A wszystko zarastają krzaki dzikich różyczek!

Obrazek

I jeszcze na koniec namierzamy taki "bunkierek". Szczelina wejściowa jest niewielka, ale wnętrza całkiem przestronne. Może to jeden z zasypanych garaży? I tylko jego kawałek wystaje nad piach?

Obrazek

Obrazek

Części budynków, które pamiętamy z zimowej wycieczki w 2011 roku nie możemy odnaleźć. Może już ich nie ma? Może sie zmieniły nie do poznania? Dlatego poniżej, dla uzupełnienia tej relacji, trochę zdjęć z tamtego czasu. Znaleźliśmy wtedy to miejsce przypadkiem, wędrując plażą z Unieścia do Łaz. Ale żeśmy wtedy sobie pluli w brodę, że wynajęliśmy pokój w miejscowości, i to z góry na 3 dni! Zamiast tu przyjechać z namiotem! Zima okazała się bardzo łagodna, było chyba z 12 stopni na plusie, a we wnętrzach budynków uszczelnionych mocno piaskiem było jeszcze dużo cieplej. I oczyma wyobraźni widzieliśmy ognisko wśród tych ruin i nocleg na ciemnej wydmie z szumem morza na wyciągnięcie ręki! Jak widać wszystko ma swój czas i miejsce - czasem trzeba tylko poczekać te 10 lat! ;)

Na skraju wydmy, prawie przy samej plaży, był taki budynek, jakby dawnych garaży, mocno zasypany piachem. Czy teraz jest po prostu jednolitą górką i żeby się dostać do środka trzeba by się przekopać?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej było w nim jeszcze kilka pomieszczeń.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stały też jakieś takie budynki (chyba po drugiej stronie szosy?) Nie wiem czy teraz już ich nie ma, czy przegapiliśmy?

Obrazek

Natrafiliśmy wtedy na plażę całą “wyłożoną” betonowymi płytami.

Obrazek

Obrazek

A morze było nieco bardziej mroczne…

Obrazek

Kiedyś całą bazę ogradzał płot z drutem kolczastym. Jego frammenty czają się jeszcze po wydmach, więc lepiej nie łazić tu boso!

Obrazek

No własnie... Skoro jesteśmy kilkadziesiąt metrów od morza to warto by połazić i po wydmach, i po plaży. Nie samym betonem człowiek żyje. Nawet jak się jest bubą ;) Zatem poniżej wydmowe klimaty fauny i flory.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fajny tu ten wydmowy las, taki z powykręcanych skarłowaciałych drzewek. Nie przyjrzałam się jaki to gatunek, ale jakiś liściasty.

Obrazek

Obrazek

Taki okaz nam ładnie zapozował.

Obrazek

Idziemy kawałek brzegiem w kierunku Dąbkowic. Ciekawe klify się tu utworzyły - mają jakiś metr wysokości, no góra półtora. Jak mrowiska jakiś termitów! Albo najbardziej misternie zbudowane plażowe zamki z piasku! Powstały z piachu ułożonego tak przez wiatr i bijące fale. Jakie toto ma fajne wyrzeźbione, postrzępione, pożłobione formy! Normalnie skalne miasta i kaniony dla krasnali!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i jeszcze rzut oka na jezioro Jamno. Jezioro jak jezioro, ale skoro już tu jesteśmy...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Oczywiście nie mogę pominąć jeszcze jednego niezmiernie ważnego miejsca w Łazach! Zaglądamy tu kilkakrotnie :)

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 14 lutego 2022, 12:57

Jedziemy przez Darłowo. Początkowo nie mamy planów, aby się tu zatrzymywać. Wjeżdżamy na most… i kątem oka dostrzegam zatopioną łódkę i wielki ścienny mural. Fajne! Czegoś takiego przegapić nie można :)
Tak trafiamy do portu, ale takiego właśnie portu jak trzeba. Nie jakieś wypicowane jacht-kluby i stateczki spacerowe. Terminale przeładunkowe, kutry, dźwigi, kontenery i wywalone bebechy pachnące morzem.

Łodzie pełne są sieci, bojek i wszelakich tobołów. Fajnie im dźwięczą linki i maszty na wietrze!

Obrazek

A tu chyba pryzmy skrzynek na ryby! Aż się człowiek od razu robi głodny!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W tle jakieś solidniejszych gabarytów kontenery.

Obrazek

Obrazek

Mają też łódkę jakby na pomniku? Nie wiem czym sobie zasłużyła na takie wyróżnienie?

Obrazek

Jedna z łódek zatonęła. Leży więc sobie krzywo w półzanużeniu, porasta trawą i mchem i chyba jej tu dobrze :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też boczny kanał, przez który są przerzucone czasem mostki, a czasem tylko rury.

Obrazek

Wypatrzony z mostu malunek! Taki fajny i zdecydowanie tematyczny! :)

Obrazek

Tam mają jakiś skład złomu? I żwiru?

Obrazek

Obrazek

W tle kolejne zatoczki i kanały, do których już niestety nie dajemy rade dotrzeć ze względu na płoty i ochronę…

Obrazek

Płoty wprawdzie dziurawe, ale ochrona czujna ;)

Obrazek

Jeszcze jedna odnoga kanału. Z zacumowanym kutrem, małą łódką, pontonem - i chyba tratwą na pierwszym planie? :)

Obrazek

I jeszcze nie wiemy, że w kolejnych dniach będzie okazja powęszyć po jeszcze fajniejszych portach!



cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 15 lutego 2022, 22:03

W Ustce szukamy ośrodka Niewiadów. Urzekła mnie nazwa, położenie i nawierzchnia drogi przebiegającej obok. Pierwszy rzuca się w oczy chodnik z wielkich płyt. Taki jak lubimy najbardziej! Dodatkowo gdzieniegdzie ozdobiony opadłym, czerwonym jabłuszkiem.

Obrazek

Obrazek

Ośrodek prowadzą od 30 lat ci sami ludzie. Tacy, którzy do tego miejsca podchodzą z sercem, a turystę traktują jak człowieka, a nie tylko tylko sakiewkę ze złotymi monetami. Gawędzimy trochę o ludziach, którzy spędzają tu rok rocznie wakacje od kilkudziesięciu lat, czy o kolejnych pokoleniach z tych samych rodzin, które tu wracają. Ponoć niektórzy mają swoje ulubione domki i zawsze koniecznie chcą nocowac tylko w nich. A ile przez tyle lat uzbierało się historii niesamowitych, mrożących krew w żyłach, obrzydliwych albo niezmiernie zabawnych! Siedząc na obsłudze takiego ośrodka książkę można by napisać!

My spędzamy tu 4 dni. Pobyt na koszt podatnika, w sposób eufemistycznie zwany “bonem turystycznym”. Miały być 3 dni, ale tak się lepiej rozliczało, a w okolicy jest co robić.

Ośrodek tworzą drewniane domki. Te do wynajęcia przypominają Brdy, ale trochę inaczej rozplanowane. Całości miłej atmosfery dopełniają właściwe ławki z wygiętym oparciem i szumiący wokół sosnowy las! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wejścia do domku są z dwóch stron. Otrzymuje się połowę domku - pokój na dole i malutki pokoik na górze, gdzie prowadzą drabinopodobne schody.

Obrazek

Chatka na dole. Już zasiedlona, więc oczywiście udekorowana praniem :)

Obrazek

Obrazek

Odkrywamy, że mają tu dedykowaną i opieczętowaną pościel! Pieczątka z lewej jest chyba starsza? I zawiera dawną nazwę? Jak to dobrze, że nie było tu opcji, żeby zrezygnować z pościeli!

Obrazek

Czy wspominałam, że w naszym domku straszy? ;)

Obrazek

Jest też kilka drewnianych budyneczków o innych kształtach, ale one pełnią chyba jakieś funkcje gospodarcze (albo przetrzymuje się tu wczasowiczów, którzy coś zbroili? Bo mają kraty w oknach :P

Obrazek

Obrazek

Pod domek nie można podjechać samochodem, trzeba go zostawić na parkingu. Ale tu po raz pierwszy ktoś wyszedł naprzeciw potrzebom, a nie tylko zakaz i koniec. A przede wszystkim ktoś pomyślał - że na wycieczki objazdowe niekoniecznie ludzie się pakują w górski plecak (do którego wszystko jest zmyślnie przytroczone), a noszenie pakunków na kilka rat przez cały ośrodek, bywa bardzo upierdliwe. Są więc wózeczki! Dwukołowe, z dyszelkiem! Łatwo więc wszystko przetransportować, a i jeszcze jest dodatkowa atrakcja!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na stanie mają tu też koty, sztuk kilka. Piękne, wolne koty, które dostojnie się przechadzają, prezentując lśniące futro. Widać, że wypasione na lokalnych rybkach. Resztki naszych też skwapliwie konsumują, acz sprawiają wrażenie z lekka obrażonych, że dostały skóry, a nie najbardziej apetyczne kąski od strony brzuszka. Skandal, że ludzie sami zjedli, a nie oddali kotu co najlepsze. Kabak postanawia, że jutro musimy się poprawić. Ona w ogóle od jakiegoś czasu ma fazę na kota. A i ja mam tu to, co najbardziej cenię w tym gatunku - półdzikie, biegające okazy do podkarmiania i obserwowania. Taki kot, który czasem się połasi, ale tylko wtedy gdy on ma ochotę.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko rybami je karmimy! ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Architektura domków wybitnie sprzyja kotom - pod każdym budynkiem jest zadaszona kryjówka, z której sierściuchy bardzo chętnie korzystają!

Obrazek

Obrazek

Jest kilka rzeczy, które można obserwować godzinami - jak płynie woda, jak płonie ogień i jak pożywia się kot! :)

Obrazek

Obrazek

Nocne klimaty ośrodka. Latarnie są, ale nie narzucają się. Pyska sobie już nie roztrzaśniesz, ale w oczy nie razi.

Obrazek

Domki leżą bardzo blisko morskiego brzegu. Wystarczy zejść po schodkach, zresztą też bardzo klimatycznych, wykładanych częściowo drobną mozaiką.

Obrazek

Potem kawałek lasu i już plaża. A na niej przefajne, stare molo! Było budowane przez Niemców i nie zostało ukończone (ciekawe jakie były plany?) Faktycznie, jest dosyć krótkie (to nie Karosta ze swoim okazem prawie dwukilometrowym… https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... wa_31.html ) ale również jest z klimatycznego, powygryzanego przez fale betonu.

Obrazek

Chcemy dojść na jego koniec, ale fale są dość duże. Kabak rezygnuje w połowie. Trochę się boi i nie chce być mokra, a bryzgi prawie próbują sięgnąć wędrujących. Zatem idę sama. Szybko się jednak przekonują, że to kabak miał rację i jednak mądrze postąpił. Do końca i tak nie doszłam, a resztę dnia spędzę w mokrych gaciach…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Różne detale konstrukcji. Przeważnie są szpiczate, więc warto patrzeć pod nogi i się nie wykocić...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A na plaży jest jeszcze takie betonowe “cuś”.

Obrazek

Podczas gdy mnie wykąpała fala na molo - toperz z kabakiem oddają się uciechom kąpieli klasycznej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Próbujemy też puszczać latawiec, ale wiatr nie bardzo współpracuje.

Obrazek

W Ustce, bliżej centrum, jest jeszcze jedno molo. Dłuższe, ale mniej klimatyczne. Acz jak widać ma pewne zalety np. musi tu dobrze brać ryba!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak oczywiście zwraca na siebie uwagę wędkarzy, gdyż na głos komentuje: “A czemu ten pan sika do morza?” Po chwili: “A nie, nie sika! Tylko tak dziwnie wędkę trzyma”. Wędkarzy (poza jednym ;) ) ten kabaczy komentarz bardzo rozbawił!

Któregoś wieczoru wracamy na nasze wyboiste molo koło ośrodka! :) Morze jest spokojne (póki co, bo desenie horyzontu sugerują, że to się może niebawem zmienić ;)

Obrazek

Obrazek

Wielkich fal nie ma - możemy więc zapodać piknik na samym koniuszku betonowego pomostu, nie obawiając się zamoczenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kabak najlepiej wspomina powrót. Łazić sobie “na środku morza”, w nocy - to jednak nie byle co! :) Największe wrażenie robiło przechodzenie nad szczelinami. Nie wiem czemu za dnia nie było tego tak słychać, ale teraz falki zaczynały tam tworzyć niewielkie wiry, które kręcąc się wydawały fajny odgłos - takie gul gul gul. Zupełnie jakby ktoś łapczywie pił z butelki, oczywiście siorbając. Niesamowite jest to słyszeć i jednocześnie mając świadomość gdzie się jest i co nas otacza! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niedaleko ośrodka, w lasku, czai się jeziorko o nietypowej nazwie - Staw Upiorów. Obecnie teren wygląda jak park miejski ze stawkiem. Tzn. za dnia tak wygląda, bo nocą to szlag wie… ;) W lokalnych legendach upiory miały tu występować stadami i wciągać nieostrożnych w bagniste odmęty. Głównie polowały na wracających z usteckich knajp podróżnych. Według przekazów mniej fantastycznych, masowo występowały tu “błędne ogniki”. Bo ta część lewobrzeżnej Ustki zawsze była pełna rozlewisk, bagienek i oparzelisk, więc wyziewały one różne gazy. A od światełek na bagnach i ugrzęźniętego w błocie wozu z podpitymi pasażerami - to do upiorów już bardzo niedaleko ;))

My nie podróżujemy wozem, do Ustki chodzimy piechotą, nie upijamy się w trzy dupy, ale wieczorową porą na wszelki wypadek wracamy inną drogą, nawet jak zdaje się być nieco okrężna. Licho nie śpi, a tym bardziej budzić go nie ma co. Dużo stawków na bagnach widziałam, ale póki co tylko jeden z nich zachował taką ciekawą nazwę… ;)

Obrazek

Obrazek


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 16 lutego 2022, 11:48

Wędrujemy sobie z Ustki w kierunku Lędowa Osiedle. Pogoda jest dosyć średnia, co znacznie ma wpływ na ilość plażowiczów i spacerujących. Wczoraj, przy słońcu, kręciło się ich całkiem sporo. Dzisiaj ilość ludzi na plażach jest zadowalająca :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbieramy pióra i szkielety. Pierwszymi ozdabiamy kapelusze, z drugimi robimy sobie tylko zdjęcia.

Obrazek

Ktoś może wie z jakiego zwierzaka ta czacha?

Obrazek

Barwy wydmowego lasu.

Obrazek

Obrazek

Dziś zmierzamy do kolejnych ufortyfikowanych części nabrzeża. Tu, zaraz po wojnie, zbudowano kompleks zwany 9.BAS, którego zadaniem była ochrona wybrzeża a zwłaszcza portu Ustka. Trzymali tu morskie działa o nazwie „Staliniec”. Kilka razy spotkałam się z wpisami czy komentarzami, że baza ta od początku była "jedną z najtajniejszych w systemie obrony wybrzeża". Ciekawe czemu bardziej otaczali ją tajemnicą niż inne podobne bazy? Jednostkę rozwiązano już jakoś w latach 70 tych (gdy ten rodzaj “obronności” ponoć stracił sens), a w latach 90 tych “Stalińce” trafiły na złom.

Poszukiwane przez nas umocnienia obecnie leżą na skraju sporego poligonu, który się ciągnie od Lędowa po Jarosławiec. To akurat fragment trasy, którą wędrujący polskim wybrzeżem muszą niestety omijać wbijając bardziej wgłąb lądu. Napotkany rok temu na Helu koleś opowiadał, że próbował się przebić, coby jednak zaliczyć całość wybrzeża, ale został dość szybko odłowiony. Fragment poligonu przy BASach zdawał się być opuszczony, a przynajmniej zapomniany i obecnie nieużywany. Potwierdzały to zdjęcia i relacje z internetów, gdzie po tamtejszych betonach włóczyły się całe rodzinki w plażowych klapkach i z parawanem pod pachą. Znajomy był tu rok (albo dwa?) temu i sobie wszystko swobodnie zwiedzał. Słyszałam też o jakiś lokalnych klubach miłośników fortyfikacji, którzy się brali za odnawianie niektórych z BASowych obiektów.

Idziemy więc jak po swoje. Znajdujemy całkiem nieźle zachowany bunkier. Podobny w kształcie, ale nieporównywalnie mniej zarośnięty jak te z Ustroni Morskich ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... rskie.html ). Wygląda jakby ktoś go kosił i zamiatał.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zachowało się jeszcze sporo metalowych części wyposażenia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Niektóre fragmenty wręcz błyszczą!

Obrazek

Obrazek

We wnętrzach cieżko połazić - wszędzie stoi woda.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Odwiedzamy też wieżę (ponoć to "zapasowa wieża sterowania ogniem"). Wejście na górę jest nieco utrudnione - za drabinę służy rosochata gałąź.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też hangar na wydmie, w którym od czasu do czasu bywają jacyś imprezowicze.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Teren w ogóle ma ciekawe ukształtowanie, bo przypomina falistą tarkę do prania. Nie wiem czy jest to naturalne i od zawsze były tu takie podłużne pagórki, poryte wąwozami, czy jest to działalność poligonu i sztucznie usypane okopy?

Najciekawszym punktem do zwiedzenia w tym miejscu są dla nas dwie betonowe wieże. Jednak idąc do nich coś zaczyna nie grać. Czasem daje się odczuć jakąś taką “ciężkość” w powietrzu, jakiś niepokój i wrażenie, że coś się zmieniło, w porównaniu z tym, co było jeszcze przed chwilą. Mimo że pozornie sosnowy las szumi i pachnie wciąż tak samo - coś jest inaczej... Pierwszy kabak słyszy dźwięk silnika. My nic nie słyszymy. Dorośli mają chyba bardzo stępione odbieranie świata w porównianiu z takim sześciolatkiem. Wiele razy my kompletnie nic nie słyszymy, nie czujemy zapachów, a kabak się wkurza, że nam o czymś opowiada, a my totalnie nie kojarzymy o co biega. Tak samo jest tutaj: “Mamo! Tu ktoś jest! Słyszę silnik!”. Ja nic nie słyszę. Może samochód gdzieś przejeżdża? Może turyści wbili w las albo ktoś drewno kradnie? Kabak twierdzi, że nie, że absolutnie nie jest to zwykłe auto. Że to ciężki buczący silnik jakby jakiejś ogromnej maszyny, takiej z fabryki! Straszne jest wsłuchiwać się w przestrzeń - i nie słyszeć kompletnie nic, mimo że ktoś ci pokazuje palcem skąd dobiegają odgłosy. Powiedzenie: “Jak dziecko we mgle” - jest zupełnie chybione… Prędzej ono się w tej mgle ogarnie, a dorosły roztrzaśnie se pysk, wleci w przepaść albo pożre go smok!

Już blisko betonowych wież (jakieś 100- 150 metrów) włazimy na zupełnie nowe czerwone chorągiewki wetknięte w ziemię, a przez drzewa przeziera skrzyżowanie ciężarówki z czołgiem, przy którym biega kilka osób.. Yyyyyy... Chyba mi się tu jednak nie podoba i zarządzamy odwrót. Tzn. ja i toperz, bo Kabak proponuje, aby podejść do żołnierzy i zapytać ich o drogę do wież, skoro widać trochę pobłądziliśmy. Jednak siłą głosów w gromadzie, 2 na 3 zarządzamy jednak ewakuacje z pokarbowanego lasu. Ja lubię miejsca opuszczone - a to w tym momencie zdecydowanie już takie nie jest! Nie wiem czy zmieniają im się zasięgi zagospodarowania terenów? Czy myśmy mieli pecha trafić akurat na jakieś szczególne ćwiczenia?

Wracamy na plażę. Powędrujemy sobie wybrzeżem jak typowi kuracjusze :) Ale plaża też jakoś stopniowo zmienia strukturę. Sypki piach, usypany w falki przez wiatr, przeistacza się w plątaninę głębokich kolein, w które wpada się po kolano i głębiej… No parawany to by się tutaj nie komponowały ;) A może nawet nie trzeba by ich stawiać? Bo sam brzeg wysokiej koleiny chroniłby przed zaduwającym wiatrem? Kabak oświadcza, że to właśnie tu to coś musiało jeździć, to coś z wielkim buczącym silnikiem. Że ten dźwięk słyszała od strony morza. Minęliśmy się więc o jakieś 20 minut.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A miejscami plaża jest dla odmiany jak wyprasowana!

Obrazek

Przy plaży nie było żadnych tabliczek czy innych informacji, że jest poligon czy że spacery są niewskazane. Więc tu póki co jesteśmy na legalu!

Plaża za zatoczką wydaje się jednak jeszcze bardziej nietypowa. Zoomuję… I co widzę? Kolesia, który się wślipia we mnie przez lornetkę! A obok niego czołgi i armaty… Eeeee… To tam już raczej nie idziemy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spacer okazał się zatem krótszy niż było w planach - zarówno po wydmach jak i po nabrzeżu... Acz trzeba przyznać, że w tą stronę plaże są bardziej urozmaicone i ciekawe. Bo w stronę Ustki to były jakieś dziwne. Oznazone sektory z żyrafką lub osiołkiem, wydmy zawiniętę w siatkę, głupie reklamy na bilbordach włażące już na piasek… Szybko uciekliśmy!

Zastanawiamy się więc co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Idziemy więc jeszcze połazić po Lędowie, tzn. tej części zwanej Osiedle. Wjazd zdobią orurowania z kotwicą i kołem sterowym.

Obrazek

Obrazek

Jest też pomnik. Chyba zbyt często bywaliśmy na Ukrainie, bo jakoś pierwsze skojarzenie nie było z flagami i statkami ;)

Obrazek

Jeden z ciekawszych przystanków autobusowych jakie napotkałam. Kolekcję nietypowych przystanków ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... usowe.html ) mam sporą, ale ten wyrywa się wszelakim schematom. Acz ma ogromną wadę - jest niezadaszony!

Obrazek

Widok na niego z góry.

Obrazek

Dalej zaczynają się różne wojskowe zabudowania. Sporo jest działających - tych przez grzeczność nie fotografuję, nawet jak stoją tam ładne ciężarówki. Są też fragmenty opuszczone, np. drewniane baraki z kartkami “wyłączone z eksploatacji” i lekko zawalającymi się dachami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Cztery faktury nawierzchni - kostka granitowa, trylinka, kostka bauma i jęzor asfaltu.

Obrazek

Mural. W tematyce morsko - śląskiej.

Obrazek

Tak w ogóle to ściana stołówki. Aż zgłodnieliśmy, ale 5 kłódek na bramie nie wyglądało zapraszająco...

Obrazek

Część zabudowań jest nieco dziwna - opisana “baza noclegowa” i kręcą się tam ludzie w cywilu. Faceci w krótkich kolorowach gatkach, grube baby palą papierosy, napychają się czipsami albo malują pazury opierając się o drzewo. Przechadzają się w kółko emeryci, sprawiając wrażenie jakby więźniów krążących na spacerniaku. Wszyscy zdają się bardzo nudzić. Czasem widać taki rodzaj smętnego ruchu dla zabicia czasu. Na żołnierzy jakoś toto nie wygląda (chyba że się świetnie maskują? ;) ) W rejonie kręci się masa osobowych aut na zamiejscowych blachach. A wszystko za bramami terenów zamkniętych i wejściem za przepustką. Podchodzę do jednego ciecia przy bramie i wskazując na szyld “bazy noclegowej” pytam ile tu kosztuje wynajęcie pokoju. No co, blondynka może szukać apartamentu, w końcu jesteśmy nad morzem, nie? ;) Koleś twierdzi, że “noclegów nie udzielamy” i oględnie mówiąc nie jest zbyt miły. Po kiego diabła więc ten dziwny i mylący szyld? Koszary to chyba nie były, bo one zazwyczaj wyglądają jednak nieco inaczej…

Cała miejscowość położona jest w lasach, teren jest cichy i wieje spokojem (odkładając na bok śmigające czasem samochody). Omszałe chodniki kontrastują z nowymi płotami, stare pordzewiałe bramy ze świeżymi, błyszczącymi kłódkami na nich. Nasz nie-całkiem-opuszczony BAS z powiewającymi chorągiewkami i ciężarówą na silniku zdaje się świetnie pasować do tego terenu na pograniczu działania i zawieszenia.

I co można jeszcze dodać do tematu? Że wszędzie tu pełno malutkich bunkierków, rozsianych bezładnie po lasach, wzgórzach i piachach. Każdy z osobna nie przedstawia specjalnej atrakcji, ale zebrane do kupy we wspomnieniach pokazują, że to jednak nie taki zwykły las. Fajne są spacery w takich miejscach, gdzie co chwilę zaglądasz pod korzeń lub za podejrzaną górkę. I zawsze coś znajdujesz!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie wiem co oznaczają takie oznaczenia na drzewach, wcześniej chyba na takowe nie wpadliśmy.

Obrazek

A i wydmowe lasy tego rejonu są ciekawe same w sobie! Krzywe, płożące, zakręcone - jakby każde z tych drzew miało w swym kształcie zaklętę jakieś przygody. Jakby każde z nich miało swoją opowieść...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
Han-Ka
Członek Klubu
Członek Klubu
Posty: 1313
Rejestracja: 05 lutego 2011, 21:02

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: Han-Ka » 16 lutego 2022, 13:27

Bunkry to nie są moje klimaty, ale ośrodek Niewiadów i te domki jak najbardziej. Może się tam wybiorę tego lata?
Dziękuję @buba za wskazanie fajnego miejsca :> .
"...A przed nami nowe życia połoniny, blaski oraz cienie, szczyty i doliny.
Niech nie gaśnie ogień na polanie, złe niech znika, dobre niech zostanie ..."
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 20 lutego 2022, 20:36

Han-Ka pisze:
16 lutego 2022, 13:27
Bunkry to nie są moje klimaty, ale ośrodek Niewiadów i te domki jak najbardziej. Może się tam wybiorę tego lata?
Dziękuję @buba za wskazanie fajnego miejsca :> .
Bardzo polecam! :jupi:
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 20 lutego 2022, 20:36

W tej relacji zebrałam do kupy opuszczone miejsca w Ustce. Pierwsze co z tego gatunku nam się rzuca w oczy, to pokaźne budynki w porcie. Ponoć był to spichlerz. Jak widać po malunkach - niektórzy dają radę (bądź kiedyś dawali?) dostać się na dach.

Widok na budynek z różnej perspektywy i o rozmaitych porach dnia:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe, że zaraz obok biegły kiedyś tory. Od dawna już chyba nieczynne - ostatecznie nikną gdzieś w kosteczce brukowej ścieżki rowerowej...

Obrazek

Obczajam nawet wejście do owego obiektu. Dałoby się, ale wymagałoby to umiejętności szybkiej wspinaczki po drabinie i przejścia do okienka na dość dużych wysokościach - a ja w tym zbyt mocna nie jestem. Wlazłabym tam, ale myślę, że pół Ustki by mnie zdążyło zauważyć jak się gramolę i przedsięwziąć kroki niewłaściwe z mojego punktu widzenia.

A okolice obfitują w ten gatunek "człowieka". Gdy zaglądam przez dziurę w drzwiach do środka, to już jakiś koleś się do mnie przyczepia, że "to niebezpieczne, tu nie wolno i on zaraz wezwie policję". I o dziwo to nie był żaden mundurowy, strażnik czy ochroniarz, tylko zwykły wczasowicz, snujący się po mieście. Na tyle znudzony i zdegustowany swoim marnym życiem, że uwielbia pchać ryj w cudze. Gdzie się takie robactwo lęgnie?

Wnętrza:

Obrazek

Obrazek

Zaraz naprzeciw stoi kolejna ruinka - niedokończony pałacyk z kogutem na strzelistej wieży.

Obrazek

Obrazek

Kolejnym miejscem, które już nie jest używane zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, jest pensjonat "Mewa". Pensjonat sprawia wrażenie w miarę nowego. Elewacja obita styropianem, nowe okna... Po powrocie sprawdziłam, że ostatnie wpisy na ich stronce były z 2014 roku, a w 2019 już był nieczynny.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ciekawe czemu to upadło? Ponoć w takich miejscach się zabijają o każdy metr kwadratowy powierzchni, a tu noclegi blisko portu, blisko centrum? W środku oczywiście teraz spora demolka - jak to zazwyczaj bywa w obiektach położonych na widoku i łatwo dostępnych.

Obrazek

Sprzęty wewnątrz są raczej z gatunku współczesnych. Tu główna sala jadalno - balowa.

Obrazek

Obrazek

Schodki na piętro.

Obrazek

Pokoje mieszkalne.

Obrazek

Obrazek

Taki dziwny zakątek. Na pierwszy rzut oka skojarzył mi się z zamurowanym kominkiem. Ale nad nim lustra? I chyba na kominek za blisko przeciwległej ściany? ;)

Obrazek

Ogród/boisko na tyłach budynku.

Obrazek

Obrazek

Wszędzie walają sie powywlekane łóżka i materace.

Obrazek

Obrazek

W jednym z pokoi włażę na baraszkującą parkę gimnazjalistów. Więcej jak 14 lat nie mieli. Chyba mnie nawet nie zauważyli, jako że dość szybko zapodałam odwrót. Co będę dzieciaki stresować...

Kiedyś było jeszcze jedno ciekawe miejsce w Ustce - niedokończona inwestycja linii lotniczych LOT. Latami stał tu opuszczony hotel, no ale my zawsze byliśmy gdzie indziej. Spóźnilismy się ze dwa lata. Ech... Jak to nie da się być wszędzie i wszędzie zdążyć na czas... A fajne miejsca tak szybko znikają...
Budynek został rozebrany i nie ma już po nim śladu... Straszna szkoda! Z dachu było nawet widać morze - ponoć było to świetne miejsce na namiot!

Tak wyglądał - zdjęcia z googlemaps, z lipca 2019.

Obrazek

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 22 lutego 2022, 19:00

Może wiele osób to zaskoczy, ale bubę interesują nie tylko miejsca opuszczone. Te działające też nieraz mają w sobie coś fascynującego i przyciągającego z ogromną mocą. Należą do nich np. porty. Ich wielką zaletą jest właśnie to, że działają - że skrzypią liny, pracują potężne silniki, pachnie świeżo złowioną rybą. Krótki spacer sprzed kilku dni po takowym miejscu w Darłowie, utwierdził nas w przekonaniu, że w kolejnych miejscowościach również warto za tym klimatem powęszyć!

Port w Ustce jest całkiem spory. W miejscu, gdzie rzeka Słupia uchodzi do morza, pobudowano rozgałęzione kanały, baseny, przyczułki i hale. Dużo z nich jest blisko popularnych tras, ale trochę ukrywa się przed wzrokiem przypadkowych przechodniów i wczasowiczów walących do centrum. Portowe zaułki są dosłownie na wyciągnięcie ręki od głównych deptaków, ale spora ich część siedzi za płotami, bramami czy murkami. Niektórych strzegą kłódki czy kolczaste zasieki, innych mniej lub bardziej stacjonarne ciecie bramne. Są też takie, gdzie dostęp zdaje się być zupełnie swobodny, ale droga jest na tyle pokrętna i nieoczywista, że trafiają tu tylko prawdziwi desperaci i koneserzy gatunku.

Nie udaje się nam obejść wszystkich basenów. Myślę, że będąc w pojedynkę i posiadając rower (który wiele razy mi bardzo pomagał w zwiedzaniu np. Bytomia) - plan byłby uwieńczony pełnym sukcesem. Bo tam gdzie trzeba - człowiek by śmignął, a przedefilowanie np. przez sam środek ogromnego placu, zwłaszcza posiadając na stanie krótkie, sześcioletnie nóżki, cieżko, aby pozostało niezauważone. Ale mimo konieczności zapodania kilku wymuszonych wycofów - zwiedzanie usteckiego portu uważam za niezmiernie udane! :) W wiele ciekawych miejsc udaje się zapuścić żurawia - nieużywane już łódki, nabrzeża wyłączone z eksploatacji, hale remontowe, miejsca cumowania kutrów czy przemysłowego przeładunku ryb.

Na sam początek postanawiamy nacieszyć się tymi najbardziej dostępnymi częściami. Zacumowane kutry, linki, skrzynki, bojki...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jest też trochę polityki...

Obrazek

A z innej beczki - Ustka ma bardzo fajny herb! Taki.. tematyczny! :)

Obrazek

Trafiamy i w takie zaułki - ośmiornica, hamak i traktor się jakoś fajnie komponują razem! :)

Obrazek

Niektóre łódki już widać nie pływają. Są wyciągnięte na brzeg, czymś podparte i sobie stoją. Można więc obejrzeć łódkę od spodu, co w normalnych warunkach nie zdarza się bardzo często.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tu znów jakieś stare tory wyłaniają się z traw i asfaltów. I tak samo jak się pojawiły - nikną w niebycie...

Obrazek

Spore zabudowania, chyba hal remontowych, położone nad jednym z basenów. Nabrzeża szczelnie obite oponami i mewy czmychające spod nóg! :)

Obrazek

Owe hale widziane z boku.

Obrazek

Te same budynki od strony ulicy. Wybitnie działające, więc nie podejmowaliśmy prób wbijania do środka.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu te hale od strony ogromnych drzwi i wąskich pomościków ze starego betonu. Już oczyma wyobraźni widzę piknik na takim pomoście... Ale niestety nie tu... Nie tym razem...

Obrazek

Obrazek

Dzięki dużemu zoomowi w aparacie możemy nawet "zajrzeć" do jednego z hangarów. Ciężko mi zrozumieć jak to jest, że niektórzy ludzie wybierają aparaty bez zooma!

Kabak twierdzi, że to niebieskie to zamaskowana Buka! No faktycznie... trochę powiało chłodem, dokładnie z tamtej strony! ;)

Obrazek

Większe i mniejsze pływadła zacumowane tu i ówdzie...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ten okaz jest jakiś wyjątkowo ozdobny.

Obrazek

Łódka w klimatach maskujących.

Obrazek

A tu jakiś statek - mutant! Z dziwnymi naroślami. I chyba przebywający tu dosyć stacjonarnie, skoro takie solidne schodki mu z boku dobudowali!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Fragmenty maszyn, torów, lin i innego nie-wiadomo-czego.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stare, nieużywane już często nabrzeża i takowe też budynki. Nieraz porastające mchem, innym razem już całkiem sporymi drzewkami.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie tylko mnie pociągają portowe klimaty! Niejedna artystyczna dusza znajdzie tu coś dla siebie!

Obrazek


W bardziej komercyjnej części portu mijamy akurat cumujący statek wycieczkowy. Bardzo przypomina statek widmo z Muminków! Na dziobie ma wprawdzie jednorożca, a nie kobitę bez głowy, a żagle nie są poszarpane tylko zwinięte. Ale pozostałe atrybuty: plątanina lin i wszelakich ozdobników drewnianych, fikuśnych konstrukcji - jest już zadziwiająco podobna!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jeden z członków ekipy rwie się do statku w sposób nieprzeciętny. Nie ma wyjścia...

Obrazek

Obrazek

Z megafonu płyną szanty, a dodatkowo można się udać do budki kapitana i stanąć za sterem, a nawet dostać dyplom sternika mórz magicznych. Kabak, z braku innych dzieci na pokładzie, kręci kołem sterowym prawie całą drogę, a nawet zalicza zawracanie. I nawet udaje się nie staranować niebieskiego kutra rybackiego, a więc same sukcesy.

Cudem ocalały kuter ;)

Obrazek

A w łebku sterującego kabaka pojawia się diabelski plan! Skoro pozwolili jej kierować - to zrozumiała, że można popłynąć tam gdzie chce. Próbuje więc wziąć kurs na te plaże koło Lędowa, gdzie również dziś stoją czołgi. Rozważała też co by było, jakby w ich stronę strzelić z jednej z armat, których atrapy zdobią burty stateczku. Skądinąd ciekawe na ile poligonowe maszyny byłyby zdezorientowane, gdy zawinął im do zatoczki stateczek niby - spacerowy, a pirackie kule zaczęły ryć plaże wygniecione koleinami gąsienic ;)

Obrazek

No cóż.. Takiej dowolności w sterowaniu kabak nie dostał. Kapitan w czasie zawracania zareagował na czas i skontrował nasz niecodzienny kurs. Uznał, że trzeba pomóc, bo widocznie małe łapki są za słabe w ciągnięciu za koło, aby statek zrobił szybką zawrotkę. Kabaczę jest niepocieszone, zwłaszcza jak ją uświadamiam, że armaty są tylko dla ozdoby.

Na otarcie łez jest dyplom i zdjęcie w tematycznej czapce. Kapitan mówił, że dzieci dzielą się na dwie kategorię - te które wolą być kapitanem, i te, dla których rola pirata jest znacznie atrakcyjniejsza. Nie muszę wspominać, którą wersję bez chwili wahania wybrało nasze dziecię...

Obrazek

A dyplom zawisł w domu nad łóżkiem :) I codziennie śmieje się do niego buzia!

Obrazek

Gdy schodzimy ze statku kabak oświadcza: "Ale wiesz mamo, gdybym miała być prawdziwym piratem, to wolałabym jednak mieć statek z prawdziwymi, działającymi armatami..."

I jeszcze jedna ciekawa rzecz. Taka krótka turystyczna wycieczka, a utwierdziła mnie w przekonaniu, że jestem jednak typowym szczurem lądowym... Toperzowi i kabakowi nic, a mi zrobiło się fest niedobrze i wszystko przed oczami falowało... Trochę czasu muszę posiedzieć na ławce bez ruchu, aby pozbyć się z twarzy zielonego koloru, a równe chodniczki przestały się bujać na boki. Toperz z kabakiem w tym czasie poszli na lody... Trochę fali było w czasie tego naszego godzinnego "rejsu", ale nie jakoś strasznie. No cóż... Widać mi pisana tylko żegluga śródlądowa - barki rzeczne, tratwy i pontony! :) A na prawdziwego pirata się za cholerę nie nadaję...

Jak już o portach mowa, to nie sposób nie wspomnieć o smakowitych i ogoniastych darach morza. Oczywiście w Ustce też odwiedzamy rybne knajpy. W jednej z nich jest fajny wystrój w środku - każdy miłośnik pobazgranych ścian może tu dać upust swojej wizji twórczej i chęci znaczenia terenu. Zupełnie legalnie! :) Być może gdyby w schroniskach, chatkach czy wiatach wyznaczano do takich celów jedną ścianę - nie byłoby potem płaczu, że popisane są wszystkie.

Obrazek

Rybojady w akcji! Mniam!

Obrazek

Obrazek

W drugiej knajpie (koło ruin pensjonatu Mewa z poprzedniej relacji) ryby są gorsze, ale również jest ciekawy wystrój np. zębiste torpedy bardzo przypadają nam do gustu!

Obrazek

Ta kolczasta kula pod sufitem to chyba miała być mina morska. Ale kabak się upierał, że to koronawirus ;)

Obrazek


cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 23 lutego 2022, 19:20

Kolejny fajny ośrodek, na który mam namiar, znajduje się w Orzechowie. Zwie się "Kryjówka". Faktycznie jest porządnie ukryty, bo długo nie możemy go znaleźć, ciągle wyłażąc na jakiś inny, nowy, odpicowany obiekt. "Kryjówka" okazuje się być wklinowana z boku i częściowo otoczona terenami innego ośrodka. Miejsce na pierwszy rzut oka wygląda całkiem sympatycznie - małe, drewniane domki, ale dla odmiany stojące w lesie bukowym, nie sosnowym, więc jest tu bardziej wilgotno i cieniście. Dobre miejsce na upały, acz nad polskim Bałtykiem takowe chyba zdarzają się niezmiernie rzadko. Można również zauważyć trzy rodzaje betonowych płyt na podjazdach czy chodnikach - równie miłych dla oka! Niestety wszystko jest wyzamykane, a telefon nie odpowiada. Cóż... widać ich sezon już się zakończył. Baza raczej nie jest opuszczona i latem działa - z tablicy przy recepcji zęby szczerzyły jakieś kolczaste wirusy, więc ciężko o bardziej dobitny wyziew współczesności.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejnym miejscem gdzie zawijamy, są obrzeża Dębiny. Wybrzeże porasta pokręcony, bukowy zagajnik.

Obrazek

Była tu kiedyś baza rakietowa, o czym świadczą np. wciąż sterczące fragmenty ogrodzenia.

Obrazek

Teraz wszystkie znaki na niebie i ziemi (opowieści znajomych, dane z internetu) mówiły, że baza jest od lat opuszczona. Sporo relacji obejrzałam - fajne hangary, budynki koszarowe, a nawet możliwość wlezienia na górę radaru. Idę więc raźnym krokiem przez rozwalony płot, wydeptaną ścieżką (widać nie pierwsza wędruje tam od strony morza.) Radar zaczyna majaczyć między drzewami.

Obrazek

Jedynie trochę budzi niepokój dźwięk ciężkiego silnika - dochodzący właśnie stamtąd, gdzie zmierzam. No ale to pewnie jacyś bunkrowcy wbili w las terenówką i rozkładają się na imprezę. Nagle z chaszcza, bardzo już blisko "mojego" radaru wyłaniają się nowe płoty, wojskowe namioty i coś dużego, co siedzi pod siatką maskującą. Zarys tego czegoś przypomina ni to torpedę, ni to łódź podwodną... Eeeeeeeee... Czyli co? Kolejna opuszczona baza okazuje się nagle nie być opuszczona? Zmilitaryzowali całe wybrzeże? Ciekawe czy na Hel też wróciło wojsko? I już się nie pokręci człowiek na dalmierzu jak rok temu? ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... mierz.html ) Ten silnik co słyszałam to jakieś agregaty pracujące właśnie tam, przy namiotach i tej schowanej pod siatką makiecie rekina ;)

Potem od miejscowego udaje się dowiedzieć, że wybraliśmy sobie wybitnie zły termin na zwiedzanie starych baz. Bo akurat wtedy, do końca września, mieli jakieś rozszerzone ćwiczenia wojskowe w rejonie. Stąd więcej czołgów na plażach i wszystko rozpełzło się na tereny, które zazwyczaj były nie tyle całkiem opuszczone, co przez długie lata nieużywane. Bo administracyjnie wciąż należą do wojska, więc w każdej chwili wojsko sobie może tam wejść i je reaktywować wedle potrzeb. Zatem spora część tegorocznej trasy będzie do powtórki - coby sprawdzić jak się sprawy mają w innych terminach i okolicznościach.

Wspominałam, że tu są klify? I to dosyć wysokie.

Obrazek

Obrazek

Podejmujemy kilka prób zejścia.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dopiero na powrocie znajdujemy sympatyczne schodki.

Obrazek

Klifowy las jest zupełnie inny niż na wydmach np. koło Ustki.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chwilę wędrujemy plażą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szukamy wraku duńskiego torpedowca. Nie do końca wiadomo, kto był przyczyną pojawienia się tutaj tego okazu - czy Niemcy, czy Rosjanie. Jest kilka hipotez. Wiadomo, że utknął na mieliźnie i że było to jakoś w okresie okołowojennym. Zostało z niego niewiele. Z wody wystaje jedynie kółko. Inne fragmenty są ciągle smagane falami i malowniczo obrosły wodorostami. Czasem wychodzi z piasku i wody więcej jego kawałków. Niektóre ekipy ponoć probują kopać w piachu, aby dotrzeć do ukrytych części, ale nam się nie chciało. Zwłaszcza że nie bardzo wiedzielismy, w których dokładnie miejscach szukać...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Powierzchnia wraku jest dużo mniejsza niż powierzchnia tablic przestrzegająca przed niebezpieczeństwem tego miejsca. Coś było o śmierci, kalectwie i że najlepiej z płaczem i w panice uciec do domu. Ufff... My jakimś cudem przeżyliśmy! Fakt, że można tu rozciąć stopę o wystający metal, ale chyba gorsze były dziesiątki butelkowych "tulipanów", które mijaliśmy na różnych plażach mniej lub bardziej zagrzebane w piasku (cud że przy każdej butelce nie stała osobna tablica ;) ) Hmm... No chyba, że jak przystało na torpedowca - nadal są tam torpedy? I po dotknięciu może toto eksplodować? Albo co gorsza wysłać torpedy w nieznanym kierunku? :)

Na plaży odżywiamy się szprotkami. Złote brzuszki błyszczą im w słońcu, a aromat wędzonki miło miesza się z zapachem morskiego wiatru.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zaraz obok ucztuje tez gromada mrówek, które postanowiły opędzlować gąsienice. Z podobnym apetytem odrywają z niej kawałki, tak jak my urywamy łebki szprotkom. Widac czy duży czy mały - równie sobie ceni posiłek na plaży, w słoneczku i przy szumie fal! To potęguje apetyt!

Obrazek

Kawałek dalej - kolejna uczta! Tym mrówkom to się tutaj powodzi! :)

Obrazek

A tu nowe pamiątki z dzisiejszej wycieczki! :)

Obrazek

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 25 lutego 2022, 21:58

W tej relacji zbiorę do kupy kilka miejsc położonych niedaleko bałtyckich brzegów, ale jednak już na tyle wgłąb lądu, że nie dociera tu szum fal, kwik plażujących, a w sklepach nie sprzedają parawanów i dmuchanych flamingów. A my kluczylismy sobie różnymi takimi niewielkimi drogami, aby ominąć zbyt czynne poligony, przymorskie jeziora z bagnami busiozasysającymi albo po prostu dotrzeć od jednej do drugiej nadmorskiej lokacji z pominięciem głównych tras.

Jakoś tak wyszło, że główną atrakcją i motywem przewodnim tych tras okazały się przystanki PKS. Najczęściej uroku dodawało im ozdobienie rękodziełem w postaci kolorowych malunków :) Gdzieś w rejonie Osieków mijamy takowy w klimatach wędkarsko - balonowych!

Obrazek

Obrazek

A to zdjęcie jednego z ogródków, zrobione na prośbę kabaka. Bo flaming buja się na huśtawce i nasze dziecię ta scenka urzekła!

Obrazek

Gardna Wielka. Tu również dominują motywy nadwodne, acz nieco inne - ptactwo, łodzie. No i przystanek w dosyć ciekawym kształcie! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej miejscowość Siecie. Tu zrobiło się bardziej bajkowo. Nawet Muminek jest! Szkoda tylko, że taki samotny... siedzi na gałęzi i tak smutno patrzy... Trzeba by mu kumpli domalować! Jakbym była bardziej uzdolniona plastycznie - to bym się nie powstrzymała!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Witkowo. Tu można powiedzieć, że mix poprzednich klimatów - bajkowo i wodnie naraz!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Malowidła pojawiają się nie tylko na PKSach! Na okalających domy płotach również! :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A co jeszcze oprócz przystanków rzuciło się w oczy? Że okolice przypominają dolnośląskie zaułki - kamienicopodobne domy, brukowane kolorowymi kamieniami drogi... Mijane wioski są ciche i jakby nieco wyludnione... A może to tylko kwestia pogody? Bo jak siąpi i wieje to może każdy przy zdrowych zmysłach siedzi w chałupie?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Wytownie szukamy pałacu. Miał być opuszczony, ale jeszcze w całkiem niezłym stanie. Wyglądało, że da rade wleźć do środka i sobie fajnie pozwiedzać. Zdjęcie z internetu, chyba sprzed roku czy dwóch:

Obrazek

Ale czas płynie nieubłagalnie, a zmiany zachodzą szybciej niż by się chciało... Zwiedzanie jest krótkie - pałac się spalił. Można więc jedynie połapać trochę kleszczy w krzakach, a dla prawdziwych koneserow - dostać osmoloną belką w łeb ;) My skupiamy się głównie na pierwszym, bo we wnętrzach to i tak już za bardzo nie ma co oglądać...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W Wicku mijamy ciekawy plac zabaw. Zazwyczaj większość takowych jest pisana przez kalkę, nie do odróżnienia, a już napewno nie do zapamiętania. Tu ktoś miał fajny pomysł!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ktoś też pomyślał o opiekunach bawiących się dzieci i ich marnym losie. Zamiast wygniatać ławki i umierać z nudów - mogą się np. pobujać w hamakach!

Obrazek

Obrazek

Albo pobiesiadować przy stole (sklep jest niedaleko)

Obrazek

Nawet kosze na śmieci budzą uśmiech na twarzy!

Obrazek

Może nie jest to Siergiejewka ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... jewka.html ) , ale jak na nowe, plastikowe wytwory naszych czasów - to całkiem nieźle! :)

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
Awatar użytkownika
buba
Turysta
Turysta
Posty: 2216
Rejestracja: 05 lipca 2011, 11:35
Kontakt:

Re: Ku nadmorskim poligonom (2021)

Post autor: buba » 27 lutego 2022, 9:46

Zachęceni zeszłorocznymi sukcesami wagonowym z Helu ( https://jabolowaballada.blogspot.com/20 ... czasy.html ) , postanowiliśmy kontynuować ten wspaniały pomysł, aby nocować w takich miejscach. Okazuje się, że możliwość wynajęcia wagonu jest również w Łebie. Takowe położone są prawie przy samym porcie, za stacją PKP, na samiuśkim końcu toru, tam gdzie torowisko wchodzi w chaszcz i tam niknie.

Obrazek

Stojąc na środku niewielkiej ulicy - na prawo widzimy stację kolejową...

Obrazek

...a na lewo nasze wagony!

Obrazek

Wagonów jest tylko kilka, niegdyś było nieco więcej, ale chyba nigdzie nie trafi się już takiego wagonowiska jak na Helu. O tak! To miejsce wysoko postawiło poprzeczkę i jest chyba nie do pobicia - zarówno ze względu na położenie na uboczu, jak i otoczenie sosnowego lasu, piaszczystych łach i turkoczących po szynach pociagów. No ale i tu jest wszystko jak trzeba - wagony stoją na torach, a rano po rybkę do kutra jest przynajmniej blisko!

Obrazek

Obrazek

Nasz wagonik nr 2 :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy wagonach są kwietniki, ławeczki...

Obrazek

Obrazek

I krzesełko w wydaniu sanatoryjnym - wybitnie o walorach leczniczych np. dla chorujących na reumatyzm! :)

Obrazek

Mają tu nawet plac zabaw.

Obrazek

Huśtawki widziane z nieco innej perspektywy.

Obrazek

Okna mają okienniczki i nie wiadomo czemu kraty. Może to były kiedyś jakieś wagony np. pocztowe? Albo to zabezpieczenie, aby wczasowicze wychodzili wyłacznie przez drzwi? ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przejścia międzywagonowe są dodatkowo zadaszone jakimś pleksi, z tyłu nieco powiekszone ścianką namiotową i są tam porobione altanki biesiadne - ze stolikami, krzesełkami, sznurkami na pranie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W jednej altance są nawet fotele!

Obrazek

Na tyłach wagonów zachowały się jeszcze stare schodki, obecnie już nieużywane.

Obrazek

Obrazek

Oczywiście nie mogę sobie odpuścić okazji powłażenia pod wagony! Rurki, drewniane skrzynki z tajemniczą zawartością, napisy. No i przede wszyskim zapach - smaru, drewna, impregnatu!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obserwujemy też dobre zastosowanie telewizora. Właściwy przedmiot na właściwym miejscu.

Obrazek

Jest tu ciekawe rozwiązanie kibelkowe. Kibelki są na zewnątrz, w osobnym baraczku, ale każdy wagon ma swój własny osobny, do którego dostaje kluczyk!

Obrazek

W środku mamy prawdziwe wagonowe łóżka piętrowe!

Obrazek

i nawet koc z napisem PKP.

Obrazek

Lustro zresztą też.

Obrazek

A tak wygląda drugie pomieszczenie w wagonie - kuchniopokój.

Obrazek

Na stanie mamy też zabytkowy grzejnik, ale było na tyle ciepło, że nie musieliśmy go włączać.

Obrazek

Obrazek

W suficie jest takie coś i nie wiemy zupełnie do czego to może służyć. Jakowyś wywietrznik?

Obrazek

Sesja z beloną! To jedna z bardziej fotogenicznych ryb :) Prawda, że się miło uśmiecha?

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nasze busiowe firanki są dobrane tematycznie do miejsca - każdy tu to zauważa! :)

Obrazek

No i mamy fajnego lokatora! Szkoda, że nie da rady z nim jeździć...

Obrazek

Osiedlamy się tu na trzy dni, a co robimy oprócz cieszenia się wagonem i bieganiem wokół niego - to już w następnych relacjach :)

cdn
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam..."

na wiecznych wagarach od życia..
ODPOWIEDZ