Re: Prowincja cepra
: 04 lipca 2021, 22:31
Galeria zdjęć: 2021.07.04 Słok - elektrownia - Słupia - ku pokrzepieniu serc
Lipiec, miesiąc zwiastujący nadejście wakacji, kojarzy mi się z przemijaniem czasu. Nawet w dziale zaproszeń są oferty funeralne, dzięki którym 2 lata temu w schronisku na Hali Miziowej spotkałem kilku forumowiczów w posępnym nastroju. Co tu dużo mówić: dopadł mnie kryzys wieku średniego, mam doła, nic mi się nie chce robić ani żyć. To zwie się depresją, gdy nie mam ochoty jechać w góry ani nad morze. Co robić, gdy dookoła pustka i nuda? Zwlokłem się z łóżka po południu, wsiadłem na rower i nie mam celu, dokąd miałbym jechać...
Jadę nad Słok, ale ileż razy można jechać nad Słok? Nad nim złowieszcze, czarne sokoły latające.
Postanawiam skończyć ze sobą okrutnie, czyli wjechać w smog i wyzionąć ducha w spalinach elektrowni. Zapomniałem, że elektrownia zamontowała filtry, zaś tlenki siarki przerabiają na płyty karton-gipsowe. Z kominów na lewo ulatnia się wprawdzie CO2 (dzięki niemu rosną rośliny), zaś z chłodni para wodna. Trucizn w powietrzu nie stwierdzono (mam węch i smak, wszak Covid jest mi obcy). Pierwsza próba nieudana. Co robić?
Pewniakiem są tory kolejowe. Postanowiłem jednak spożyć ostatnią wieczerzę i to zdrową. Pół godziny buszowałem po polanie pełnej poziomek, najadłem się do syta. Położyłem się na torze i czekam... Chwilę później uzmysłowiłem sobie, że pociąg tu jedzie raz w tygodniu lub w miesiącu, to prędzej umrę tu z głodu, a to jest jedyna rzecz, której się boję. Co robić?
Do trzech razy sztuka - utopię się. Jadę nad Jeziora Słupeckie pełne kładek dla wędkarzy. Już miałem skoczyć do wody, gdy uświadomiłem sobie, że jest dość płytko, ponadto zaś umiem pływać. Nie do wiary, gorzej być nie mogło.
Ostatnia deska ratunku: pojadę na cmentarz i tam poczekam na śmierć, wszak miejscówka już czeka...
Dojechałem na miejsce i czytam optymistyczne przesłanie:
Uświadamiam sobie, że życie jest piękne, mam dobrą pracę, lubię ją...
Udaję się na agro do teściowej, gdzie jest sielsko i anielsko. Kwadrans pogawędki, zrywam czereśnie dla żony i wracam do miasta.
Relacja napisana z myślą o kolegach, którzy jakby w życiu coś zgubili, a nic nie znaleźli: https://www.youtube.com/watch?v=1ixLnxDYthY lub https://www.youtube.com/watch?v=DmXKas7TJbE
Głowa do góry, życzę wszystkim dużo optymizmu: https://www.youtube.com/watch?v=knPLaaEAjpU
Lipiec, miesiąc zwiastujący nadejście wakacji, kojarzy mi się z przemijaniem czasu. Nawet w dziale zaproszeń są oferty funeralne, dzięki którym 2 lata temu w schronisku na Hali Miziowej spotkałem kilku forumowiczów w posępnym nastroju. Co tu dużo mówić: dopadł mnie kryzys wieku średniego, mam doła, nic mi się nie chce robić ani żyć. To zwie się depresją, gdy nie mam ochoty jechać w góry ani nad morze. Co robić, gdy dookoła pustka i nuda? Zwlokłem się z łóżka po południu, wsiadłem na rower i nie mam celu, dokąd miałbym jechać...
Jadę nad Słok, ale ileż razy można jechać nad Słok? Nad nim złowieszcze, czarne sokoły latające.
Postanawiam skończyć ze sobą okrutnie, czyli wjechać w smog i wyzionąć ducha w spalinach elektrowni. Zapomniałem, że elektrownia zamontowała filtry, zaś tlenki siarki przerabiają na płyty karton-gipsowe. Z kominów na lewo ulatnia się wprawdzie CO2 (dzięki niemu rosną rośliny), zaś z chłodni para wodna. Trucizn w powietrzu nie stwierdzono (mam węch i smak, wszak Covid jest mi obcy). Pierwsza próba nieudana. Co robić?
Pewniakiem są tory kolejowe. Postanowiłem jednak spożyć ostatnią wieczerzę i to zdrową. Pół godziny buszowałem po polanie pełnej poziomek, najadłem się do syta. Położyłem się na torze i czekam... Chwilę później uzmysłowiłem sobie, że pociąg tu jedzie raz w tygodniu lub w miesiącu, to prędzej umrę tu z głodu, a to jest jedyna rzecz, której się boję. Co robić?
Do trzech razy sztuka - utopię się. Jadę nad Jeziora Słupeckie pełne kładek dla wędkarzy. Już miałem skoczyć do wody, gdy uświadomiłem sobie, że jest dość płytko, ponadto zaś umiem pływać. Nie do wiary, gorzej być nie mogło.
Ostatnia deska ratunku: pojadę na cmentarz i tam poczekam na śmierć, wszak miejscówka już czeka...
Dojechałem na miejsce i czytam optymistyczne przesłanie:
Uświadamiam sobie, że życie jest piękne, mam dobrą pracę, lubię ją...
Udaję się na agro do teściowej, gdzie jest sielsko i anielsko. Kwadrans pogawędki, zrywam czereśnie dla żony i wracam do miasta.
Relacja napisana z myślą o kolegach, którzy jakby w życiu coś zgubili, a nic nie znaleźli: https://www.youtube.com/watch?v=1ixLnxDYthY lub https://www.youtube.com/watch?v=DmXKas7TJbE
Głowa do góry, życzę wszystkim dużo optymizmu: https://www.youtube.com/watch?v=knPLaaEAjpU