Lęk wysokości
Moderatorzy: adamek, HalinkaŚ, Moderatorzy
ja to myśle ze każdy rozsądny ma jakieś pokłady lęku wysokości ( u niektórych tj. chorobliwe - i boją sie myć okna we własnym mieszkaniu na 2 piętrze, ale bedąc zupełnie zdrowym wydaje mi się, że każdy kto się zetknie z tduniejszym szlakiem, z ekspozycją na początek poczuje lęk - jak nie to byłoby tom dziwne, ważne by sie powoli do niego przyzwyczjać - a polega to na tym by nie ruszać od razu np. własnie na OP, ja osobiscie kazdemu kto ewentualnie martwi się czy podoła na tatrzanskich graniach polecam spacerkiem wybrac sie do Doliny Kościeliskiej i stamtąd do 2 jaskin - Mylnej i Raptawickiej - jaskinie jak jaskinie (choć Mylna jest ciekawa i też dość trudna) ale dojścia - szczegolnie do Raptawickiej jest małą szkołą tatrząnskich szlaków wysokogórskich - ot z dna doliny jakieś 10minut a daje satysfakcje i obcowanie z niemal pionowym urwiskiem, łancuchami i drabinką - polecam akurat na brzydsze letni dni - ot jak teraz
Na pytanie czy mam lęk wysokości odpowiem że tak bo skłamałbym mówiąc że nie. Każdy z nas go odczuwa w mniejszym lub większym stopniu. To zależy ile szlaków tatrzańskich mamy już za sobą bo wtedy się "przyzwyczajamy" do tego rodzaju strachu, ale chyba całkowicie się go nie wyzbędziemy.Sara pisze:Tak to prawda. Z lękiem wysokości trzeba sobie radzić stopniując sobie trudności na szlaku. Znam jednego co pierwszym razem poszedł na OP bez przygotowania i i narobił tylko przestoju na szlaku bo stracham miał takiego że zaraz się wracał.
Tak jak ja. Nie panikuję na wdok przepaści bo tylko odrobina rozwagi uratuje nas prze nieszczęśliwym wypadkiem - ale jednak innym przypadkiem jest ewentualny pech przed którym nic nas nie uchroni.Minter pisze:Ja też go mam ale na Orlej już byłem i przyznam że nie mam jakiegoś panicznego strachu ale w eksponowanych miejscach czuje się tą obawę.
Mówiąc szczerze walczę z lękiem przestrzeni w każdym bardziej eksponowanym miejscu. Kolega Noel tłumaczył mi, że to co ludzie potocznie nazywają lękiem wysokości najczęściej jest lękiem przestrzeni. Analizując podane przez Niego objawy wyszło, że cierpię na lęk przestrzeni. Faktu to nie zmienia: adrenalina jest, i jest to również jeden z powodów dla którego w góry wyjeżdżamy.
Plusem jednak jest to, gdy umiemiy kontrolować ten lęk, jesteśmy po prostu rozważni, a rozwagi w górach nie sposób przecenić.
Plusem jednak jest to, gdy umiemiy kontrolować ten lęk, jesteśmy po prostu rozważni, a rozwagi w górach nie sposób przecenić.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Zgadzam sie,uwazam,ze tylko idioci sie nie bojajck pisze:Mówiąc szczerze walczę z lękiem przestrzeni w każdym bardziej eksponowanym miejscu. Kolega Noel tłumaczył mi, że to co ludzie potocznie nazywają lękiem wysokości najczęściej jest lękiem przestrzeni. Analizując podane przez Niego objawy wyszło, że cierpię na lęk przestrzeni. Faktu to nie zmienia: adrenalina jest, i jest to również jeden z powodów dla którego w góry wyjeżdżamy.
Plusem jednak jest to, gdy umiemiy kontrolować ten lęk, jesteśmy po prostu rozważni, a rozwagi w górach nie sposób przecenić.
Dokładnie. Ale nie oznacza to, że każdy, kto nie panikuje i nie okazuje strachu czy nie mówi o nim - faktycznie się nie boi. Bać się powinien każdy, wszak to góry. Ale najważniejsze, to zachować przytomność umysłu i nie ulec ewentualnej panice/paraliżu.RafalS pisze:...uwazam,ze tylko idioci sie nie boja
jak byłam w tym roku na Kościelcu ze znajomymi (12 osób), większość źle wspomina odczucia z ta górą związane. Ja widziałam, co mam za sobą...Ale patrzyłam na to, co przede mną, rozważałam "na chłodno" każdy krok, blokując emocje. To chyba jedyna droga.
A może to, że mieszkam na 14 piętrze jakoś mnie hartuje? ;-)
Brak strachu jest bardziej niebezpieczny niż on sam...RafalS pisze:Zgadzam sie,uwazam,ze tylko idioci sie nie bojajck pisze:Mówiąc szczerze walczę z lękiem przestrzeni w każdym bardziej eksponowanym miejscu. Kolega Noel tłumaczył mi, że to co ludzie potocznie nazywają lękiem wysokości najczęściej jest lękiem przestrzeni. Analizując podane przez Niego objawy wyszło, że cierpię na lęk przestrzeni. Faktu to nie zmienia: adrenalina jest, i jest to również jeden z powodów dla którego w góry wyjeżdżamy.
Plusem jednak jest to, gdy umiemiy kontrolować ten lęk, jesteśmy po prostu rozważni, a rozwagi w górach nie sposób przecenić.
Wszyscy znamy przykład Leporowskiego.
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...
Tez bylem,ale byla wtedy mgla i widzialem tylko chmurki,dlatego chetnie tam wroce przy lepszej pogodzie.Mooliczek pisze: jak byłam w tym roku na Kościelcu ze znajomymi (12 osób), większość źle wspomina odczucia z ta górą związane. Ja widziałam, co mam za sobą...Ale patrzyłam na to, co przede mną, rozważałam "na chłodno" każdy krok, blokując emocje. To chyba jedyna droga.
A może to, że mieszkam na 14 piętrze jakoś mnie hartuje? ;-)
Wysoko mieszkasz,a jak sie winda zepsuje to niezla przebiezka
Taka legenda Tatr, z okresu międzywojennego. Wspinał się solo, bez żadnej asekuracji. Tłumaczył brak wrażliwości na ekspozycję służbą w lotnictwie czy spadochroniarstwie.
Zabił się w wieku dwudziestu kilku lat podczas próby przejścia filaru Koziego Wierchu.
Więcej informacji o nim da się znaleść w książce J.A. Szczepańskiego 'Przygody ze skałą, dziewczyną i śmiercią'. Wspomina też o nim (o ile teraz ja dobrze pamiętam) B. Chwaściński w 'Z dziejów taternictwa'. Ta druga ksiązka to lektura dość ciężka, ale pierwsza jest całkiem przyjemną książką o Tatrach, których nie znamy...
Zabił się w wieku dwudziestu kilku lat podczas próby przejścia filaru Koziego Wierchu.
Więcej informacji o nim da się znaleść w książce J.A. Szczepańskiego 'Przygody ze skałą, dziewczyną i śmiercią'. Wspomina też o nim (o ile teraz ja dobrze pamiętam) B. Chwaściński w 'Z dziejów taternictwa'. Ta druga ksiązka to lektura dość ciężka, ale pierwsza jest całkiem przyjemną książką o Tatrach, których nie znamy...
Życie nie zaczyna się powyżej 5000 mnpm. Powyżej 7000 mnpm tym bardziej...